Postcards from the Boys zapiera dech w piersiach!
To jest to czego od lat intuicyjnie poszukiwałem w temacie The Beatles:
jest ten nieuchwytny w innych publikacjach element osobisty; ta książka bucha po prostu ciepłem i miłością Beatlesów jako zwykłych ludzi, kochających się przyjaciół, a nie Beatlesów jako postaci z encyklopedii rock'n'rolla....
Pierwsza z 51 kartek jest od Paula i Mala Evansa z wakacji w Hiszpanii w 1966, a ostatnie pochodzą z lat 90'. (Ringo podkreśla, że jest to tylko część pocztówek, którymi się dzieli z nami).
Ciekawostki?
tylko same ciekawostki!!!
np, co robili Beatlesi po koncercie na dachu? czy w ogóle przeżywali go i jak?
oto kartka od Paula już dzień po występie:
"Jesteś największym perkusistą na świecie.
Naprawdę"
Teraz, możecie odpowiedzieć sobie sami na zadane powyżej pytania
Z każdą kartką Ringo ma jakieś wspomnienia, czasami wspomnienia dotyczą domu do którego te kartki przychodziły...
W jednym z domów Ringo John i Yoko kręcili [obsceniczny] film Self-Portrait, w którym John podnosi swoją męskość
Ringo wspomnia, jak to odwiedził Johna w tym mieszkaniu, a ten "otwiera mu drzwi roznegliżowany, otoczony ekipą filmową, zaprasza Ringo do środka, po czym kontynuuje pracę nad zdjęciami; nic mu się nie podnosi, a Yoko zachęca go do wysiłku krzycząc Joooohn, Joooonh
W końcu udało mu się...."
Wzruszająca jest kartka od Johna napisana zaraz po tym jak Paul wytoczył im proces o rozwiązanie Beatlesów:
John pisze:
"Kto by pomyślał, że dojdzie do tego"
i koniec kartki
Przesłanie albumu jest takie, że nawet jak Beatlesi nie mogli już być zespołem, to dalej się przyjaźnili i pamiętali o sobie
Więcej historyjek, następnym razem
PS: wszystkie honoraria ze sprzedaży albumu Ringo oddaje bezpośrednio na akcję harytatywną the Lotus Foundation (walczącą z rakiem)