Kalendarzyk cudowny! Niezmiennie urzekają mnie miniaturowe zdjęcia Beatlesów na stronie "B" kalendarzyka
Jedyna moja wątpliwość to taka, że poprzez to logo na środku niektóre treści wydają się mało czytelne. Może by tak logo rozjaśnić?
Yer Blue napisał(a):
A odpowiadając na pytanie Rity, również odnośnie "Fixing A Hole": ja znajduję jeszcze 2 psychodeliki - Lovely Rita i Magical Mystery Tour. No i zapewne Carnival Of Light, jeśli ktoś raczy go w końcu opublikować.
Co do Carnival of Light, to się zgodzę, jeśli natomiast chodzi o Ritę i Magical... ten pierwszy całościowo dla mnie wcale nie jest psychodeliczny, i nie zmieniają tego nawet z grubsza psychodeliczne dźwięki na końcu. W mojej świadomości Śliczna Rita jako psychodelik nigdy nie zaistniała i nie zaistnieje
A co do drugiego, hmmm, to nawet porównując go do innych psychodelicznych dokonań Beatlesów, ciężko mi go również jako psychodelik zakwalifikować - jeśli już, to "z rozpędu", jako otwieracza jak najbardziej psychodelicznego filmu.
Yer Blue napisał(a):
Rzadki przykład, gdy nad tekstem autorstwa McCartneya należy się zastanowić, by go zrozumieć (sorry, Paul) - złote usta odcinka należą do Ciebie, Wojtku
Po prostu się uśmiałem.
Trudno nie odmówić stwierdzeniu Fangorna pewnej racji
Ale za to Macca miał i ma coś, czego nie miał Lennon, i nad czym zaczęłam się ostatnio zastanawiać, przesłuchawszy wielokrotnie "She's Leaving Home" i trafiwszy gdzieś na shuffle'u na "Another Day". Co sprawia, że Paul, wychowawszy się przecież w stuprocentowo męskim domu, tak dobrze opisywał sytuację kobiet/dziewczyn? Wiem, wiem, niby pisał też np. o Głupcu na wzgórzu czy Panu Bellamym, ale to IMO nie są mężczyźni jako tacy, tylko bardziej tacy odmieńcy-odszczepieńcy, albo, jak to określają anglojęzyczni - "freaki".
Tak logicznie podchodząc do sprawy to Lennon, wychowawszy się wśród ciotek i będący całe życie pod wpływem kobiet, powinien posiąść taki talent, a tu jak na ironię posiadł go akurat Paul