Wielkie Dzięki dla Wszystkich Komentatorów za nad wyraz Miłe Słowa
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
pod adresem mojego Fab-pisactwa (przez co poniektórych nazywanych ‘artykułem’), ale dwie kwestie.
Po pierwsze, ten mój artykuł ma sens tylko i wyłącznie jako
część Dreszczowej Trylogii - i tu Ukłony dla współAutorów Yer Blue i Fangorna.
Po drugie, i Ważniejsze - rola ‘dydaktyczna’
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
. Najbardziej Szczęśliwy będę, jeśli na skutek lektury tych prawie STU Fab-Dreszczy, chociaż jedna młoda Fab-Duszyczka uzna, że Warto Beatlesów Słuchać (jak to określiłem) nie ‘konsumpcyjnie’, tylko
Wnikliwie. Rasowi Fab-Fani zapewne nie mają z tym problemu, ale… Mam świadomość, że jest XXI wiek, i że „słuchanie” obecnie odbywa się podczas joggingu, gryzienia kanapki, sikania pod drzewem, w kinie, w Lublinie, podczas nocy poślubnej, a nawet być może w trakcie wizyty u stomatologa [tu gorąco polecam Helter Skelter
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
], czyli POSPIESZNIE i POBIEŻNIE, ale ja mówię STOP! Beatlesi na takie
traktowanie NIE ZASŁUGUJĄ! Muzyka Beatlesów Jest
Sztuką - i Takie Traktowanie Jej się Należy! Wsłuchajcie się w To Czym nas Beatlesi ObDarowali!
Chciałem tu wkleić linka (ale gdzieś mi się zapodział) do zeszłorocznej wypowiedzi McCartneya, gdzie żalił się, że on, oni, muzycy poświęcają sporo trudu w studio przy pracy nad aranżacją, brzmieniem, a masowy słuchacz większości z tych rzeczy nie słyszy, bo słucha sobie potem tego na ulicy jako „bzz-bzz-bzz” dobiegającego z telefonu…
dr Maxwell napisał(a):
Argusie , weteranie beatlesowskich dźwięków- weteran to pisze: przenigdy nie spodziewałbym się,że miewasz dreszczowiska przy takich piosenkach jak “Mr Moonlight''(!!!), ''Good Day Sunshine'' , “...Bungalow Bill'', ''Little Child''(!) czy “You Like Me Too Much''. Nigdy się tym nie chwaliłeś.
Nie chwaliłem się, bo przecież muszą jeszcze pozostać jakieś Fab-tematy do nocnych Fab-pogawędek w trakcie kolejnych Naszych Fab-Spotkań
dr Maxwell napisał(a):
Mr Moonlight (pisałem już kiedyś) kiedy wchodzą organy,kojarzy mi się z kolei z jakąś tancbudą , muszlą koncertową albo potańcówką na molo po zachodzie słońca. I nie ma tam whisky z lodem, a raczej nieznośnie ciepłe piwo i jak śpiewał Piotr Szczepanik ''księżyc z blachy'' etc.
Oj, tym ‘ciepłym piwem’ ostro zagrałeś i uderzyłeś w czuły punkt
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
, ale nie obrzydzisz mi Munlajta
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
. Mógłbym o tym dłużej, ale krótko: rzekoma ‘lichość’ Mr. Moonlighta jest Fab-stereotypem.
A jako nostalgiczny wielbiciel lat 60. Szczepanika Bardzo Uważam! i lubię „księżyc z blachy” - na każdej tanecznej imprezie, na którą przygotowywałem muzykę był to Utwór Obowiązkowy!
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Zresztą, tak już poważnie, Szczepanik miał Bardzo Dobre Otoczenie Muzyczne.
A tak w ogóle, to nie kracz nie kracz, bo w epoce cyborgów dronów i hologramów jeszcze rzewnie zatęsknisz za „Kolorowymi Jarmarkami” jako przykładem PełnoKrwistej Autentyczności
Rita napisał(a):
Ja na przykład na samym początku, gdy John tym swoim megaseksownym głosem krzyczy "Misteeeeeeeeeer Mooooonliiiiiiiight" i na samym końcu wybrzmiewa w jego głosie takie coś, czego nazwać nie potrafię, ale co wybitnie u mnie dreszczogenne jest.
dr Maxwell napisał(a):
Temat czy piosenki śpiewane przez Beatlesów są seksowne , to moim zdaniem świetny wątek. Uważam,że muzyka Beatlesów w porównaniu z ich kolegami z The Rolling Stones na przykład, jest wręcz dziecinna.
Drogi Doktorze M. (że tak powiem
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
), nie nam-facetom oceniać, czy Lennon ma tu seksowny głos. Skoro Kobieta (i Fanka) mówi, że ma, to znaczy, że MA. Natomiast chyba wiem co Rita ma na myśli mówiąc o dreszczogennej końcówce tego wokalnego intro - wystarczy to porównać z wersją z Antologii, gdzie właśnie Lennonowi nie wyszło to COŚ, a co McCartney skomentował „Prawie!” I to „prawie” robi różnicę
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
[ale wiem o co Ci chodzi z tą Fab-'dziecinnością' kontra Stonesi).
dr Maxwell napisał(a):
P.S. Argus , liczę na to,że chociaż przy "What Goes On'' , nic nie dzieje się z Twoimi plecami
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Rita napisał(a):
Teraz myślę sobie, że chyba każda z piosenek Beatlesów ma jakiś dreszczowzbudzający moment (no dobra, we "What Goes On" i "Don't Pass Me By" nie znalazłam i nie odczuwam
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
)
Mmm... W ‘What Goes On’ jest bajer
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
z Lennonową odpowiedzią na Ringowe “Tell Me Why” zdaniem “We already told you why”, ale to chyba znana rzecz.
A w ‘Don’t Pass Me By’ rajcuje mnie przejście Ringo w 2’47-2’50 - bo takie chamskie i prymitywne
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
Czyli w Każdym Fab-Songu jest COŚ!
Ale BARDZO WAŻNĄ myśl, która przeszła tu chyba niezauważona wyraził Redaktor Naczelny:
bobski66 napisał(a):
W większości fani The Beatles to wrażliwi ludzie reagujący podobnie na na piękno (w tym przypadku muzyki).
No właśnie:
Beatlefani to ludzie Wrażliwi. Uważam, że to Niezwykle Trafna Uwaga. Ja nie mam wątpliwości, że moje Słuchanie, Rozumienie i Kochanie Muzyki nieFabowej jest uwarunkowane właśnie Fab-Wrażliwością.
Zabrzmi to być może obrazoburczo, ale ja - będąc Beatlefanem, czuję się może nie tyle „lepszy”, czy „mądrzejszy” (chociaż może?
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
), co Bardziej
Wszechstronny, niż ktoś kto jest 'tylko' Fanem zespołu „X”, czy grupy „Y”, czy wykonawy „Z”.
Bo -
Beatlesi są zarówno Elementarzem, jak i Doktoratem - Kompletną Przepustką do Muzyki, czytaj: MUZYKI. Howgh!
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)