Trzeba przyznać, że mural ładnie wyszedł i warto to miejsce odwiedzić.
Przy okazji płyt Bowiego: ostatnio moim faworytem jest "1.Outside", które cały czas jeszcze odkrywam i ciągle u mnie procentuje, tyle tam się dzieje. Natomiast "Earthling" widziałbym w okolicach podium.
Ciągle mam problem z płytą "Blackstar". Po utworze tytułowym siada jak dla mnie napięcie i to na długo.
'Tis a Pity She Was a Whore ma coś w sobie, doceniam, że jest mało komercyjny, ale brak mu wyrazu - taki trochę dłuższy przerywnik, który dopiero za 5 przesłuchaniem się odkrywa. Z początku męczył mnie strasznie.
Do Lazarusa nigdy się nie przekonam, uważam, że to najsłabszy utwór na płycie. Nie jest to jakiś totalny słabeusz, taki tam średniak.
Sue (Or In a Season of Crime) ma super klimat, nawet mi się podoba ale to za mało na zatarcie średniego wrażenia poprzedników.
Girl Loves Me lubię umiarkowanie. Na pewno bardziej od Lazarusa. Jednak w obliczu utworu tytułowego czy następnej piosenki jest to mało znaczące byle co.
Dollar Days to dla mnie poziom Blackstar. Dawno nie słyszałem tak chwytającej za serce ballady. Szkoda, że nie powstał do niej teledysk.
I Can't Give Everything Away to bardzo udane zakończenie, ale gdzieś od połowy kompozycja staje się trochę monotonna. Trochę bym ją skrócił. I czasem mam wrażenie, że zbytnio przypomina mi I'm Deranged z "1.Outside".
Ostatecznie nie wiem jaki wyrok wydać na ostatnim dziele Bowiego. Trudno mi jej słuchać w całości, dobrze wypada na wyrywki. Jest bardzo nierówna. Na pewno nie jest to czołówka moim ulubionych płyt Davida, ale do dziesiątki by się załapała.