Chciałbym w końcu troche popisac o płytach Beatlesów.
Ale nie na zasadzie najlepszy jest ten kawałek, ten i jeszcze tamten, i w ogole świetna płyta Amen. Tylko troche przyjrzeć się dokładniej (a może przysłuchać?).
O Rubber Soul mówi się, że to płyta pomost pomiędzy Beatlesami grającymi pop a Beatlesami dojrzałymi. Zgoda.
Nie do końca za to zgadzam sie że jest pierwsza plyta która nie jest tylko zbiorem piosenek a stanowi pewna całość.
Pierwsza strona plyty jest rzeczywiście przemyslana, dojrzała, jest pwena całością. Druga to miom zdaniem zbiór bardzo przypadkowy, nie trzymający sie kupy. Od razu słychac jak bardzo wyróżniają sie na niej ballady Lennona. Bardzo dziwi cos takiego jak What Goes On? To jedna z wiekszych tajemnic na Beatlesowskich płytach dla mnie. Nie tylko dlatego, że utwór kiepski ale ja bym go widział na płytach od Help wstecz. Najbardziej jednak dziwi koniec płyty w postaci Run For Your Life - napradę nie wiem jak koniec albumu, który momentami przejawia sie jako ambitny może być taki BANALNY
Ja bardzo lubię ten utwór ale trudno wyobrazić sobie dziwniejsze zakończenie. W dodatku jednak klimatem zupełnie nie pasuje do zawartości Rubber Soul. Plyta powinna kończyć się piosenka In My Life - jakże inne byłoby nastawienie do tej płyty, wtedy byc może sprawiałaby wrażenie bardziej przemyslanej całości.
Osobiście mam wątpliwości co do Wait, który zbytnio kojarzy sie z The World z poprzedniej strony albumu (dobrze, że chociaż nie sa na tej samej stronie), ja bym go nie umieszczał na tej płycie, zwłaszcza, że to właściwie odrzut z sesji do poprzedniego albumu.
Utwór Georgea choć zaskakująco słaby zaciekawia dość oryginalnym brzmieniem gitary i na pewno pasuje do klimatu płyty. Muszę jednak przyznac, że Harrison w porównaniu z perełkami które wyczarował na Help strasznie spóścił z tonu - nie wiele lepszy jest Think For Yourself. Dlatego nie zgadzam się z opinia (wielokrotnie słyszałem takie), że Rubber Soul to pierwsza płyta zespołu bez wypełniaczy. Help pod tym względem prezetuje sie bardziej okazale.
Jeszcze nie pasuje mi dyskryminacja utwórów Paula (tylko jeden!) przy az 4 kawałkach Johna, (nie licząc What Goes On) na drugiej stronie albumu. Doprawdy dziwna sytuacja.
Trzeba przyznać, że John kompletnie zdominował tą płytę. Nie tylko ilością, jakością ale nawet czymś więcej. Wyraznie słychać jak bardzo poszedł do przodu, jak bardzo zostawił Paula w tyle. Utwory McCartneya w porównaniu z poprzedną płyta prawie niczym sie nie różnią, John stworzył zupełnie nową jakość, zwłaszcza w czterech (sporo ich) balladach. Juz jakby mniej w tym melodii, więcej klimatu, smaczków. Dodatkowo strasznie rozwinął się jako tekściarz. Ta różnica pomiędzy Johnem a Paulem wyrazna (a może i bardziej zaskakująca) będzie jeszcze na nastepnych plytach. Prawdopodobnie gdyby Paul dorównał kroku koledze, Rubber Soul byłaby już w pełni dojrzałą płytą.
Na płycie jest sporo brzmieniowych smaczków, w rodzaju sfuzowanego basu w Think For Yourself (który brzmi niezwykle czadowo- zagłusza komletnie gitare
) czy urzycie sitaru w Nowhere Man ale dla mnie naistotniejszą zmiana brzmienia zespołu jest gitara, która jest zupełnie inna od tego co było wcześniej. Pod tym względem przypomina gitarowe partie z Revolvera, i byc może dlatego obie płyty dla Harrisona są do siebie podobne. Tak po prawdzie to wiele rzeczy łączy te płyty. To na pewno są dwie najbardziej przełomowe płyty zespołu. Z tym, że to Rubber Soul jest pierwsza na której słychac wyrazne różnice co do wczesniejszych płyt, postep zespołu w tworzeniu czegos nowego, ambitniejszego.
Co myslicie o tej płycie?