Moja mała subiektywna potyczka Abbey Road vs White Album CD2, utwór po utworze. Wiekszość utworów bez problemów pasuje do siebie w indywidualnych starciach.
Come Together vs Revolution 1
Obydwa dość leniwe ale bardzo przebojowe. Jeden i drugi ma ostrzejszą wersję - te płytowe są wygładzone. Płytowemu Come Together nie wyszło to na korzyść, ale Rev1 tylko zyskuje swoim leniwym wykonaniem. Obydwa cenię na równi, wskazuje jednak Rev1 - może dlatego, że takie niedocenione.
0:1
Something vs Long Long Long
Tutaj nie ma co się rozwodzić gdyż Long Long Long to moim zdaniem najlepszy utwór w karierze George'a. Przy całym moim uwielbieniu Something, w konfrontacji z balladą z Białego staje się jakiś taki zwyczajny. Long Long Long jest nadzwyczajny
0:2
Maxwell's Silver Hammer vs Honey Pie
Maxwell jest fajny (ten forumowy też
), ale Honey Pie to trochę inny poziom. Przepaść.
0:3
Oh! Darling vs Birthday
Genialna para, trudno wskazać lepszego. Pierwszy zabija wokalem, drugi riffem. Oba na swoj sposob banalne ale z niesłychaną porcją energii. Znowu remis ale tym razem, dla równowagi wskażę na utwór z Abbey Road.
1:3
Octopus Garden vs Good Night
Bardzo lubię obydwu, ale Ośmiornica jest jednak lepsza. Plus dla Abbey Road.
2:3
I Want You vs Revolution 9
A to ci duet - pomyślicie, że zwariowałem. Tylko trochę. Po pierwsze nie miałbym z kim innym konfrontować nr 9, po drugie - oba coś tam jednak łączy i nie tylko czas trwania. Ekstrawagancja Lennona, niepodrabialne monumenty, eksperyment. Tutaj każdy by przegrał z I Want You, ale Rev9 to dla mnie od zawsze też arcydzieło. Nieźle się narażę - poza I want You - każdy inny utwór z Abbey Road by z nim przegrał na moje ucho.
3:3
Here Comes The Sun vs Savoy Truffle
Tutaj nie ma wątpliwości: Słoneczko bije na głowę Trufle. No i niestety Abbey Road wygrywa.
4:3
Because vs Sexy Sadie
Niesłychanie mocna para. 2 lennonowe cuda. Białoalbumowe jednak lepsze bo najlepsze w swojej kategorii.
4:4
You Never Give Me Your Money vs Yer Blues
Para może mało przystająca, ale rywale są godni siebie. Ambitniejsze oblicze Beatlesów. W Money dzieje sie dużo więcej ale wiadomo kogo tutaj muszę wskazać. Yer Blues to mój nr 1 z Białego i nr 2 w dyskografii zespołu. Biały znów wskakuje na prowadzenie
4:5
Sun King vs Cry Baby Cry
Balladowy Lennon. Troche inne bajki ale trudno ich nie połączyć, zwłaszcza, że oba numery warte siebie. Znakomite. Cry Baby Cry znakomitsze.
4:6
Golden Slumbers / Carry That Weight / The End vs Helter Skeler
Moim zdaniem 2 najwybitniejsze momenty Paula w The Beatles. Nieprzypadkowo kończą koncery Eda. Pomimo, że ten pierwszy to 3 utwory a Helter jest jeden - dla mnie to są bardzo porównywalne rzeczy. Nawet czasowo zbliżone. I obydwa najeżone tysiącem pomysłów. Wiadomo czym jest zwieńczenie suity, ale dla mnie Helter Skelter nie ma paulowej konkurencji. Bosszzz, co tam się dzieje. Znowu punkt dla Białego. Kurde, znowu zasłużony!
4:7
Teraz pozostałe pary, trochę na siłę dopasowane ale inaczej się nie da.
Mean Mr Mustard / Polythene Pam vs Everybody's Got Something...
2 na jednego a i tak wygrywa Monkey w pojedynkę. 2 przeprodukowane średniaki i jeden cudowny wygrzew to werdykt musi być prosty. Znowu Biały.
4:8
She Came In Through... vs Mother Nature's Son
Dziwne, że na Abbey Road nie ma ballady McCartney'a. Mother więc nie ma odpowiednika. Ale od biedy można te utwory skonfrontować. She Came... jest lepsze od pary Musztardy / Pam ale też cierpi na studyjne przekombinowane. Wolna wersja mogła jeszcze jakoś powalczyć z Mother Nature's Son ale to co jest na Abbey Road przegrywa wyraźnie z prześlicznym rywalem z płyty o białej okładce.
4:9
Na deser:
Her Majesty vs Take Me Back (wydzielone z Cry Baby Cry)
2 rodzynki, 2 bardzo smaczne ale Her Majesty lepsze.
I takim oto sposobem druga płyta Białego Albumu wygrywa bez kompleksów z całym kultowym, zapakowanym w najpiękniejszą okładkę na świecie - Abbey Road. Wynikiem 9 do 5
Oczywiście to tylko zabawa a werdykt nie jest do końca miarodajny. Chociaż bez dwóch zdań drugi CD Białego jest dla mnie atrakcyjniejszy od Abbey.
PS. Gdybym wybrał 17 najlepszych piosenek z obydwu płyt Białego i skonfrontował je z 17 z Abbey Road to wynik byłby 16:1 dla Białego. Ten jeden punkt wywalczyłoby oczywiście I want You. Reszta - biały pogrom.