lencarrinhar napisał(a):
Temat wraca jak boomerang na różnych forach, dopiszę swoje grosiki do tej historii.
Pierwszą pocztówkę, kupiłem u fryzjera za 10 zł z jednym nagraniem, gdzieś na wiosnę 1964 roku, zawierała utwór " Ona Kocha Ciebie", żywot jej był krótki, ponieważ odkleiła się ta część z nagraniem i kaplica. Ponieważ byłem szczęśliwym posiadaczem "With the Beatles", którego nie mogłem słuchać od początku, bo "gramofon" był przystosowany do tzw "emek" co nieco znałem utwory, które pojawiały się w "drugim obiegu".
W owym czasie, nagrania zespołu można było kupić w formie pocztówki z jednym nagraniem we wszelkiej maści " prywatnych sklepikach". Mniej więcej pod koniec 1964 roku pojawiły się pocztówki plastikowe z 2 nagraniami, z reguły zawierały pełen sp.
Proszę nie pisać o "MPKIACH" bo to nie ma nic wspólnego z tymi "obecnymi nieszczęściami"
W księgarniach muzycznych nie było płyt z muzyką "młodzieżową", ówczesna młodzież, ta niezindoktrynowana, z reguły dostawała krążki z zachodu od krewnych, ci wymieniali się z innymi, jeszcze inni kupowali z ogłoszeń w prasie lokalnej lub w raczkujących komisach. Sytuacja poprawiła się dopiero pod koniec 1965 roku, kiedy do naszego kraju poczęły zjeżdżać różne topowe bandy, młodzi zaczęli chodzić na koncerty, wbrew pozorom marny gomułkowski prl w pełni swej nieświadomości wpuszczał dużo "zgniłego zachodu"
Mniej więcej w tym czasie w księgarniach wydawnictw zagranicznych pojawiły się orginalne krążki Beatles, Cliff Richard, Shadows, T. Jones etc. Ceny były horrendalne np sp Hey Jude kosztował 70 zł, było sporo wydań hinduskich tzw dum dum, można było kupić Abbey Road za 250 zł lub Let it Be tzw box PXS1 za 400 zł.
Lata 60-te w naszym kraju obfitowały w wysyp płyt, naprawdę dzięki wymianom, wieczornym grupowym spektaklom słuchania danej płyty, poznawaliśmy mnóstwo materiału, do dzisiaj mam zapiski z takich spotkań, gdzie słuchaliśmy np Absolutely Free- Zappy oraz Yellow Submarine + Casuals, nie do połączenia dzisiaj........................
Po 1970 roku przestało mnie interesować, co działo się na rodzimym "rynku", sporadycznie zaglądałem do wrocławskiego pałacyku, czy też na wolumen, można było przebierać do woli, tylko należało posiadać cash!
Miło poczytać wspomnienia Kogoś kto sięga swą pamięcią o pokolenie wstecz ( w stosunku do mnie ) - ja swój "Dum - dumowy" Rubber Soul kupiłem " z drugiej ręki " w latach 70-tych i zapłaciłem na giełdzie za nieco podniszczony egzemplarz więcej niż wynosiła jego oryginalna "pieczątkowa" cena . ( 250 >>> 500 zł. ).
A grupowe słuchanie muzyki to już doświadczenie z krakowskiego Klubu Pod Przewiązką i wieczorne , piątkowe spotkania w Klubie Muzyki Progresywnej prowadzone przez Jurka Skarżyńskiego. Pamiętam premierowe odsłuchy Wind & Wuthering , Seconds out czy The Wall . Do tego Jurek dodawał zawsze coś z klasyki Progresu czy Hard Rocka - tam też zapoznawałem się z takimi klasykami jak Fragile - Yes , Trylogia ELP czy Thick as a brick JT. Doświadczenie słuchania tej muzyki z nowych , nie trzeszczących płyt na dobrym sprzęcie o odpowiedniej mocy ( 4 x 100W ) było chyba emocjonalnie porównywalne do dzisiejszego uczestnictwa w koncertach.
Zwłaszcza, gdy już nieco później , do dźwięku doszedł obraz video i można było podziwiać klasyczne koncerty , zarówno nowości ( Kate Bush at Hammersmith Odeon ) jak i klasyki - Pink Floyd at Pompeii , DP with RSO czy ELP - Pictures at...
Chyba zgodzisz się ze mną
Lencarrinhar , że tamto Prl- owskie , "katakumbowe" słuchanie muzyki miało w sobie coś niepowtarzalnego i jednocześnie nieosiągalnego dla współczesnego pokolenia fanów mających wszystko w zasięgu - na kliknięcie myszką.
Aby nie odbiegać zanadto od tematyki tego forum - to właśnie w KMP po raz pierwszy miałem możliwość obejrzeć film Let it Be , a w czasie spotkania z P. Metzem ,okazję do zapoznania się z różnymi archiwaliami The Beatles ( np. work on progress - Hey Jude ). Także tam , w kilka dni po śmierci Johna - odbył się swoisty Tribut , gdy przez całą sobotnią noc słuchaliśmy Jego muzyki , w tym premierowej DF.