Argus, świetne, bardzo ciekawe porównanie!
Helter-Skelter napisał(a):
Kryteria jej oceny, są prawie takie same jak w przypadku ...Sergeant Pepper`s Lonely Heart Club Band. Wiem, że grubo zabrzmiało to porównanie,
ale chodzi mi tu o składnię i jakby koncepcyjność całości, gdyz podobnie jak w wypadku jej starszej siostry
, pojedyńcze piosenki wyrwane z kontekstu , często tracą magię. Płyta słuchana w
całości, to prawdziwa rozkosz dla duszy.
Zgadzam się z ostatnim zdaniem i właściwie też uważam, że płyta stanowi zgraną całość, ale czasami słucham pojedynczych utworów (kiedy nie mam dużo czasu, ale mam potrzebę posłuchać) i nie tracą ani trochę magii. Wiadomo, nie jest to to samo, ale jednak uważam, że nawet pojedyncze piosenki bronią same siebie bardzo dobrze.
svarog napisał(a):
W moim odczuciu Chaos to bardziej poezja śpiewana niż pop. Nie sądzę, żeby wiele osób się ze mną zgodziło ale według mnie ten album może stać na jednej półce z płytami Kaczmarskiego i Grechuty.
Wiele razy wspominane tutaj elegancję i nastój "Chaos" posiada, ale poezja śpiewana charakteryzuje się też oczywiście mistrzowskimi tekstami utworów. Jak myślicie, jak "Chaos" radzi sobie na tym polu?
Yer Blue napisał(a):
I faktycznie Chaos nie ma odpowiednika w dyskografii Paula. Chciałbym żeby Macca nagrał jeszcze coś w takim stylu, z którego niekoniecznie słynie.
Również bardzo marzy mi się taka płyta i może to spowodowało, że "New" na początku mnie zawiodła. Potem wyzbyłam się jednak uprzedzeń, otworzyłam na nowości i nie żałuję.
Justyna napisał(a):
New jest odpowiedzią na Biały Album ze względu na jej różnorodność?]
Yer Blue napisał(a):
Tak, właśnie tak ją odbieram. Same pojedyncze jej elementy nie przypominają Białego (na którym jest choćby dużo ostrego grania, na New prawie go nie ma), ale tu chodzi o ten swoisty miszmasz i bałagan.
Coś w tym jest. Płyta jest bardzo różnorodna. Jak nazwał to Argus - puls jest sinusoidalny.
Justyna napisał(a):
Właśnie, ja tak mam z New. Mogłam śledzić rozwój tej płyty, wyczekiwać na to, aż pojawi się w sklepach... Była to pierwsza płyta Paula (nie licząc "Kisses"), którą mogłam się cieszyć w ten sposób. Naprawdę to doceniam.]
Yer Blue napisał(a):
Bezcenna sytuacja. Coś czego początkujący fani za 10-20 lat raczej już nie doświadczą.
Właśnie...
Muszę się przyznać, że te płyty, które ukazywały się na moich oczach, traktuję inaczej. Nie są dla mnie tak odległe, są bardziej "moje". Oczywiście starsze płyty, chociażby Beatlesów, uwielbiam nie mniej, bardzo cenię i z niektórymi również się utożsamiam, ale to jednak nie do końca to samo.
Nie jestem pewna, czy potrafię to dobrze wyjaśnić.
svarog napisał(a):
To dobre albumy ale w moim rankingu nie dorównują na przykład Flaming Pie, nie mówiąc już o takich wspaniałościach jak Tug Of War, Time Takes Time, Cloud Nine, Double Fantasy czy George Harrison
Zresztą czterdzieści lat to szmat czasu i mógłbym wymieniać i wymieniać...]
Yer Blue napisał(a):
Z tych płyt jak dla mnie tylko "George Harrison" jakoś nawiązuje do poziomu obydwu pojedynkujących się płyt. Nawiązuje, chociaż im nie dorównuje
Według mnie absolutnie żadna z tych nie dorównuje.