Zaletą tych pojedynków, jest powracanie do samych płyt
. Nie żebym robił to, po jakiejś bardzo długiej przerwie, ale ocenianie skłania do przyłożenia się
Największa różnicą dzielącą oba wydawnictwa,która jest wartością dodaną na korzyść jedynki, to oczywiście, jedyny w swoim rodzaju Roy Orbison.
Poza tym w przypadku takich supergrup, bywa tak, że na początku następuje kumulacja ich "ubocznych" produktów,które przy wsparciu taaakich kolegów nabierają
niesamowitego wymiaru. Svarog wspomniał juz o "B side`owym" openerze Harrisona, a przecież Heading For The Light, również bije na głowę wiele utworów z "Cloud 9"
Chyba tylko Jeff trzymał lepsze kawałki na swój Armchair Theatre
, chociaz ponoć Every Little Thing(jak mawia Kora: kocham,kocham,kocham), miał byc Wilbursowy.
Jesli miałbym wskazać słabsze punkty, to mówiłem juz wielokrotnie o mojej "trudnej" sympatii do Boba, więc np;to jego Congratulations, trochę mnie męczy.
Ogromna zasługą tego pierwszego albumu, z mojej perspektywy jest to , że zainteresowałem sie po nim twórczością ...Toma Petty
Wyzej wspominałem, o pierwszym odruchu wskazania na jedynkę,ale po wysłuchaniu obu, juz nie jestem tego taki pewien. W dwójce/trójce mimo braku Roy`a i chciałoby się rzec
z "odpadami" po pierwszych sesjach, wcale nie wieje nudą i tzw powtarzalnością. Jest też, nie wiem czy użyję dobrego okreslenia, bardziej "brudna", czyli mniej wygładzona, ale
tez chyba bardziej folkowa, choć pierwszy numer wcale tego nie zwiastuje. Zawiera jednak kilka kilerów, które uwielbiam. You Took My Breath Away, chyba najlepszy dwugłos od
czasu duetu Lennon/McCartney.countrowy wręcz Poor House, czy zaśpiewany przez największego amanta w zespole 7 Deadly Sins
. No własnie, na tej płycie mniej drazni mnie
Dylan, więc jest progress. Jesli dołożymy do tego Lynnowski( nie mylic z Lennonowskim
) New Blue Moon i finałową wizytówkę Wilbury Twist(kategoria piosenki nigdy nienużącej)
to w sumie chyba nie mamy do czynienia, jak to okreslił Svarog, stroną B ?
Kiedy więc przychodzi do ostatecznego werdyktu, to mam spory dylemat. Jednak zadecyduje nuta sentymentalna, zagłosuję na ...1, ale w proporcjach 51/49 %