To rzecz oczywista, że joryk prowokuje
Zapewne pije do tego, że - jak śpiewał Perfect - trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym.
Ale w myśl tej zasady to Macca jako muzyk powinien odejść w niebyt tuż po rozpadzie Beatlesów, bowiem samemu sobie jako beatlesowi nie dorównał już nigdy, a jego pierwsza solowa płyta była wg wielu opinii najsłabsza spośród wszystkich pierwszych solowych płyt ex-beatlesów. Macca to ma właśnie taką przekichaną sytuację, że jak się było beatlesem, to ciężko potem samego siebie przeskoczyć. Band on the Run sprzedawał się jak ciepłe bułeczki, podobnie Mull of Kintyre, krytycy i słuchacze piali z zachwytu - lecz jaki "laik" dzisiaj kojarzy ten album i ten utwór? Jeśli coś skojarzą z solowego Paula, to raczej Live and Let Die...
Ale McCartney jest wciąż niepokonany - i mówiąc to, kieruję się nie argumentami w stylu ilości sprzedanych płyt czy utworów puszczanych w radiu (czego oczekiwać po dzisiejszym świecie w tym względzie zresztą...), ale faktem, że to McCartney jest guinessowskim "most succcesful musician ever";
że Brytyjczycy pytani jakiś czas temu, kto powinien skomponować nowy, "świecki" hymn ich kraju, wskazują na Paula;
że Rzepa w recenzji z koncertu w Wawie pisze, iż dla jego koncertu warto było zbudować Stadion Narodowy;
że mój kolega z pracy, który muzyki solowej Paula nie znał w ogóle, wybrał się na koncert i ze zdumieniem stwierdził, że obok niego jakieś nastolatki piszczą, jakby to był 1963, a nie 2013 rok, a sam Macca był 21-letnim młodzieniaszkiem;
że znajomi, którzy byli na koncercie Claptona, mówią "Clapton przy nim to dziadek"
- z całym szacunkiem dla E.C.
Człowiek uwielbia tworzyć muzykę, kocha koncertować, wszystko to całym sercem, wciąż wielu ludzi kupuje te płyty i przychodzi na te koncerty - czemu by więc miałby sobie narzucać cezurę wiekową? Że robią to, bo były beatles? No to co? Jeżeli ktokolwiek ma prawo grać i nagrywać tak długo, jak mu się to podoba, to jest to przede wszystkim Paul. A być może to są właśnie ostatnie chwile, kiedy artyści grają tak długo. Powoli wracamy do wielu rzeczy sprzed "rewolucji beatlesowskiej" (weźmy powrót do kupowania pojedyńczych utworów zamiast całych albumów), więc może wrócimy i do sytuacji, że będą co raz to nowi artyści, półroczni, roczni, dwuletni, a potem koniec. Według mnie wiele na to wskazuje.
W mojej osobistej opinii, nie jest prawdą, że Macca nie stworzył nic ważnego. Miał słabszy okres w połowie lat 80., to prawda, ale na szczęście powrócił do formy Dla mnie np. ogromnie ważnym albumem jest Chaos..., przeogromnie ważnym utworem jest przepiękne English Tea, podobnie Hope of Deliverance... Memory Almost Full nie lubię, ale już Kisses... uwielbiam. Nie, nie wyobrażam sobie, żeby Paul miał przestać nagrywać. Parafrazując kabaret Potem (który nota bene sam się rozwiązał, po to by ze sceny zejść niepokonany) - takiego menedżera to tylko na pysk wyrzucić
PS Joryku, zamiast jątrzyć, napisz może swoją recenzję z koncertu, bo jestem bardzo ciekawa!