Przypadkowo znalazłam jakiś stary artykuł Onetu pochodzący z The Guardian zatytułowany "Tak pięknie, że aż mdli"
Nas nie interesuje całość, ale wybrane fragmenty:
"Kiedy w 2002 roku Paul McCartney żenił się z Heather Mills, na weselu było trzysta osób. Uroczystość odbyła się w zamku otoczonym tysiącem akrów ziemi. Było jezioro, specjalnie wybudowane molo oraz elegancka łódź, której chyba nawet nikt nie dotknął. Po prostu sobie stała, pełniąc rolę symbolu luksusu. Jeśli zaś chodzi o całkowicie niepotrzebne i ulotne kosztowności, jedyną rzeczą droższą od kwiatów wartych tysiące funtów były sztuczne ognie. Suknia Heather kosztowała, ostrożnie licząc, około pięciu tysięcy (o ile panna młoda w ogóle musiała za nią płacić).
W roku 1969 ten sam McCartney poślubił Lindę Eastman. Ceremonia miała miejsce w urzędzie stanu cywilnego w dzielnicy Marylebone. Nie zaproszono trzystu gości, choć o wiele więcej osób, zwłaszcza nastolatek, i tak zjawiło się po to, aby wyrazić swe niezadowolenie. Państwo młodzi nie odpłynęli w dal luksusowym statkiem, ale zwyczajnie wyszli z urzędu bocznymi drzwiami i czym prędzej odjechali samochodem. Kroniki nie podają nazwiska projektanta płaszcza, który miała na sobie Linda. Wiadomo jedynie, że okrycie było koloru żółtego.
John Lennon i Yoko Ono podchwycili pomysł Paula i Lindy i wzięli ślub parę dni później. O ile jednak państwo McCartney po prostu odjechali spod budynku urzędu i było po sprawie, to w wyniku zaślubin Johna i Yoko powstała ballada oraz długaśne oświadczenie polityczne. A mimo to ich ślub nie był szaleńczo wystawny. Chodziło raczej o zwrócenie na siebie uwagi. Nie dla samego poklasku jednak, ale w konkretnym celu – w imię pokoju na świecie. Tak więc z dzisiejszego punktu widzenia było to wręcz niewiarygodnie szczere."
Najmniej romantyczny ślub miała Cynthia. Ten fragment pochodzi z książki Buskina "John Lennon - życie i legenda".
"Cynthia po wejściu do urzędu zastała scenę bardziej przypominającą pogrzeb. John, Paul i George w czarnych garniturach, białych koszulach i krawatach, bladzi jak śnieg i podenerwowani. Urzędnik zaś był "wesoły" jak grabarz. Brat Cynthii z żoną wyglądali jakby nie wiedzieli, co się właściwie dzieje. Potrzeba było czegoś, aby ożywić atmosferę - i wkrótce to nadeszło. Kiedy tylko zaczęła się ceremonia, za oknami robotnik z zapałem wziął się za młot pneumatyczny! W biurze nie było słychać ani słowa. Kiedy tylko złożono przysięgi i podpisy, Brian Epstein powiódł przez deszcz całe to towarzystwo za róg, aby uczcić to wydarzenie. Miało to miejsce w mniej niż skromnym wnętrzu kafejki Reece's. Był to zatłoczony bar przekąskowy, który zaoferował parze młodej i gościom pamiętne menu złożone z zupy, pieczonych kurczaków i biszkoptowego deseru z owocem. Jedno było pewne - nikt z obecnych nie zapomni tego przyjęcia. Co więcej Cynthia usłyszała przez odgłos młota pneumatycznego, jak John mówił, że ten młot to nic, choć rozbolała go głowa. Teraz ma też żonę i potomka za osiem miesięcy, co może być przyczyną jeszcze większego bólu głowy. "
_________________ Strawberry Fields Forever
|