Adam_S napisał(a):
Ozzy Osbourne - nie jestem pewny czy coś od nich zaczerpnął, bo jego solowych kawałków na razie nie słyszałem (tylko kilka Black Sabbath), ale na pewno fascynuje go muzyka Beatlesów, jest ich zapalonym fanem i często to podkreśla.
Na pewno slyszales - leca czesto w radiu i czasem w tv. Przykladem utworu w holdzie Lennonowi (choc nie coveru!) jest chociazby
"Dreamer". Poza tym - hieh - nawet wyglad: dlugie wlosy i Lennonki na nosie.
Najlepszych 10 rockowych albumow wszechczasow, wymienionych przez
Ozzy'ego na lamach
The Observer w 2004 r., to:
1. Revolver - The Beatles
2. Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band - The Beatles
3. Band on the Run - Paul McCartney & Wings 4. So - Peter Gabriel
5. Dark Side of the Moon - Pink Floyd
6. Abbey Road - The Beatles
7. Imagine - John Lennon 8. Blizzard of Ozz - Ozzy Osbourne/Randy Rhoads
9. Led Zeppelin - Led Zeppelin
10. Machine Head - Deep Purple
(zrodlo: wikipedia)
MichMistrz napisał(a):
Pajdek napisał:
OffSpring - Why Don't You Get A Job? z Americany to praktycznie Ob-La-Di, Ob-La-Da...
Dokładnie właśnie to chciałem napisać, ile razy słyszę ten utwór, to sobie myślę, ale plagiat Ob-La-Di Ob-La-Da, zbyt się nie wysilili, Wink
Wysilili, wysilili
. Bo zerzneli z dwoch, a nie tylko jednego utworu
. Rownie silnie slychac tam
"Cecilia" Simon & Garfunkel'a!
Monaris napisał(a):
Czy dlatego Oasis swojego czasu okrzyknięto drugimi The Beatles? Z ciekawości słuchałem kilkunastu utworów tej kapeli. Nigdzie nie doszukałem się podobieństwa.
To ktorych "kilkunastu" utworow sluchales, ze nie dosluchales sie ZADNEGO podobienstwa?? W podobienstwie nie chodzi koniecznie o zrzynanie, czy tez o nieposiadanie wlasnego charakterystycznego i odrebnego stylu - ten Oasis zdecydowanie posiadaja. Chodzi tylko o slyszalne wplywy lub/i nawiazania - a takich jest u Oasis pelno, mimo, ze NIE TYLKO Beatlesow.
Poczawszy od
wygladu (beatlesowskie fryzurki, lennonki), przez granie ich uworow (kiedys nie bylo koncertu bez
"I Am The Walrus"), cytatach bezposrednich (Musiales slyszec
"Don't Look Back In Anger" - nie przypomina Ci niczego ten
poczatek na pianinie?), a konczac na ogolnej "melodyce" (ech, gdybym byla po studiach muzycznych umialabym nazwac konkrety, a nie cos tak "ogolnego") - harmoniach, rozwiazaniach melodycznych, instrumentach... W Oasis slychac poza tym generalnie sporo wplywow
brzmienia lat szescdziesiatych (np. uzycie bardzo czeste uzycie
tamburyna) - ale juz przefiltrowanego przez obecne czasy, na tym polega britpop. Od
prostych i chwytliwych utworow na gitare akustyczna i wokal, w ktorych celuje Noel, do rozjezdzajacej sie
psychodelii... Poza tym najzwyczajniej w swiecie -
WOKAL Liama jest mocno zainspirowany maniera spiewania Lennona -
specyficzna chrypka i rozciaganie glosek. Uwaga,
najbardziej "oasisowskim" kawalkiem Beatlesow, jesli moge uzyc takiego sformulowania, jest moim zdaniem
"Rain" - wlasnie ze wzgledu na sposob spiewania.
A co do cytatow, baaardzo beatlesowski jest m.in. jeden z moich NAJUKOCHANSZYCH ich kawalkow, czyli Noelowskie "Take Me Away". Poza muzyka, w tekscie pojawia sie
"I'd like to be under the sea"...
, a Liam w
"Born On A Different Cloud" - "busy working overtime"... Cytatow zreszta jest wiecej, moze kiedys sie pokusze o poznajdywanie wszystkich (a moze Wy?).
Dodajmy do tego jeszcze klip do (tez Beatlesowskiego) "All Around The World" - bedacy caly przeformulowaniem estetyki "Yellow Submarine". W klipie do "Stand By Me" pojawia sie gdzies na poczatku plakat Beatlesow (he he - mam taki zreszta
) - Beatlesi leza ulozeni tak, ze tworza krzyz, na ciemnozoltym tle. Plus - psychodeliczno-surrealistyczny klip do "Don't Go Away".
Nawiazania, cytaty, brzmienia, harmonie wokalne (chorki Noela) - rzeczywiscie prawie na kazdym kroku w mniejszym lub wiekszym stopniu slychac wplyw Beatli.
Gdybym miala jednak wymienic
najbardziej Beatlesowskie utwory Oasis, to beda to:
1. "The Girl in The Dirty Shirt" z "Be Here Now"
2. "She's Electric" z "(What's The Story) Morning Glory"
3. "Songbird" z "Heathen Chemistry"
4. "Go Let It Out" z "Standing On The Shoulder Giants"
5. "Who Feels Love?" jak wyzej - a propos psychodelii
6. "Born On A Diffrent Cloud" z "Heathen Chemistry" - poznobeatlesowskie brzmienia, szczegolnie w sposobie operowania pianinem i ogolnym "rozjechaniem" utworu, ale tu i Floydow slychac
7. "Married With Children" z "Definitely Maybe"
8. "Whatever" - strona A singla - lacznie z klipem
9. "The Masterplan" - B strona singla "Wonderwall" oraz na "The Masterplan" - nie tak bardzo wprost, ale sposob ustawienia symfoniki...
10. "All Around The World" z "Be Here Now"- ktore w jakis sposob usiluje dorownac rozmachowi "Hey Jude" (utwor lubie, ale do "Hey Jude" mu daleko )
11. "Take Me Away" strona B singla "Supersonic" - i wiele innych Noelowskich akustycznych utworow, ktore jak zywo przywoluja utwory z lat 60tych (pierwszej polowy, lub srodka) W innych utworach takze sporo slychac Beatli, tylko, ze jest to znacznie silniej
przefiltrowane przez "brudne" przesterowane gitary - sciane dzwiekow.
Skura napisał(a):
Sprawa nr 2 która przewija się w tym wątku: słuchac oryginalnych wykonań, czy sławić covery. Osobiscie uwielbiam oryginalne wykonania. Denerwują mnie bezsensowne przeróbki piosenek innych wykonawców dla pieniedzy (...) Zatem, zerżnięcie czyjegoś utworu mnie denerwuje, ale jeżeli artysta wykonuje utwór innego w sposób ciekawy, wnosi coś od siebie, aranżuje ją twórczo - to dla mnie takie wykonania są ciekawe.
Dokladnie, zgadzam sie z Toba w stu procentach. Oczywiscie, ze oryginaly przede wszystkim, natomiast sluchanie tego,
JAKIE TONY zawarte w oryginalnym utworze uslyszeli i
ROZWINELI inni wykonawcy - jest niezwykle ciekawe. Zrobienie coveru jest w takim momencie nie tylko holdem dla oryginalnej wersji, ale i jej
artystyczna interpretacja. A zreszta przeciez "covery" pojawialy sie zawsze, takze w sztuce, czy w filmie... To podstawa
postmodernistycznej "zabawy w cytaty" - znajdowanie
NOWYCH ZNACZEN...
To oczywiscie nie dowodzi tego, ze jest to "zle" lub "dobre", pokazuje natomiast na fenomen istnienia czegos takiego jak
przestrzen kulturalnych dokonan, dialogow miedzy artystami, wzajemnymi inspiracjami... Utwory, juz raz wypuszczone, zaczynaja zyc wlasnym zyciem, w tysiacach odbiorcow i dziesiatkach artystow... Nie pozostajac bez efektu na ich wlasna tworczosc. Utwory, ktore zaczynaja w ten sposob "nalezec" do wszystkich sluchajacych... Sledzenie tego, w jaki sposob oddzialala na kogos muzyka, w jaki sposob zrozumial dzwieki - poprzez takie covery, o ktorych mowi Skura - jest niezwykle (przynajmniej dla mnie) ciekawe.
I czasami te "nie etyczne"
przerobki staja sie rownie ciekawe, jak oryginal, o ile nie ciekawsze. "With A Little Help..." jest tego przykladem (mozna lubic, lub nie glos Cockera, to inna sprawa), ale dla mnie jeszcze wyrazniejsze jest to np. w przypadku
"Live And Let Die", ktore pozostawia mnie uroczo obojetna w przypadku Paula... Natomiast UWIELBIAM utwor w przerobce
Gunsow... Nawiasem mowiac ich
"Knockin' On Heaven's Door" uwazam o NIEBO
lepsze od Dylana...
Kapitalna plyta jest
"Garage Inc." Metalliki - tez, covery, wiekszosc niezwykle udanych (szegolnie druga plyta). Albo zupelnie niesamowita plyta
Apocalyptiki "Apocalyptica Plays Metallica By Four Cellos", albo GENIALNA (!!!) plyta
Roberta Planta "Dreamland", gdzie wiekszosc utworow to niesamowicie przerobione covery.. Przykladow tworczego podejscia do coverow mozna mnozyc.
***
Ale nie dodalam niczego od siebie... OK, narazie tylko plyta
"Green Man" Marka Owena - z wplywami solowego Lennona. Tak przynajmniej ja zapamietalam, bo sluchalam jej jakies trzy razy wieeeeeeeeeki temu.