muszę chyba skończyć ze zgryźliwymi uwagami na temat farbowanych włosów itp. Mój boże, to był najwspanialszy dzień mojego życia!
Eleanor Rigby i ja miałyśmy miejsca dokładnie na wprost Paula jakieś 10 m. od sceny, więc jestem pewna, że Mistrz nasz transparenciak (Paul see you in Poland) widział. e. Rigby twierdzi w dodatku, że się na jego widok uśmiechnął i kiwnął głową (nawet jeśli farbowaną na ognisty brąz...)
A właśnie, w czasie Hey Jude (uroniłam kilka łez), gdy pokazano publiczność na tym wielkim telebimie widziałam kilka transparentów z polski. Czyja była ten wielki biało-czerwony?
Tak, mnie też wkurzało to podlizywanie się czechom ("to je wspominka na George'a "
). Oby w Polsce też tak było (bo jestem pewna, że do polski przyjedzie chociażby dla czystego sumienia).
Jeszcze te występy na początku... Ni z gruszki ni z pietruszki w stosunku do koncertu!
jak jakiś psychodeliczno-koszmarny piknik średniowieczny
lecz zapominało się zarówno o tym jak i o tej fatalnej organizacji (wstęp o 15 czyli po 17
) kiedy zaczynała płynąć muzyka, kiedy macca wyskoczył na scenę w czerwonej marynarce...
poprostu nie do opisania rzecz. Był w świetnej formie. Poraził mnie Blackbird, zupełnie jak na albumie i jeszcze geneza powstania wcześniej mi nieznana...
boro napisał(a):
Moze ja z tym wyjade, bo nie wiem czy ktos z Was tez tego doświadczył ale ja i Michmistrz tak. Otoz bylo duzo ludzi, ktorzy zachowywali sie poniżej jakiegokolwiek poziomu.
Wchodze sobie normalnie, ide pod scene, zatrzymalem sie tak na 30m przed nią zeby zobaczyc, moze ktos ze znajomych jest blizej a tu ktos mnie puka w plecy i mowi "hey, what are you doing" a ja "i'm standing"
otrzymalem odpowiedz: (i rozmowa toczyla sie jakos tak)
- you cannot stay here
why?
- because it's my place
no, it's everybody's place, please look at the ticket
- no, you can't stay here, get out of here
czyli zenada. tego sie nie spodziewalem. nie przejąłem sie tym jednak i drałowaem do kumpla ktory stał z przodu. Ludzie nie chcieli mnie przepuszczac i specjalnie stawali na drodze wiec wpychalem sie na chama czasami rzucajac po cichu "fuck you" na odczepnego...
Tego to nie rozumiem. To byly same "starsze" osoby. Mlodziez sie tak nie zachowywala. To jest dla mnie tragiczne. Mowi sie ze trzeba brac przyklad ze starszych a tak na prawde jak przychodzi co do czego to wychodzi ludzki egoizm. W ogole po cholere Ci ludzie stali z przodu, co chwile mi sie odrwacali dziwnie sie patrzyli jak spiewalem (nie falszowalem hehe) i skakalem na szybszych numerach. Oczywiscie zlewałem to i bawiłem sie po swojemu, to przeciez koncert życia i nie bede przez buraków ograniczać sobie wrażeń...
PS: Dalej nie moge ochłonąc... uh
Dokładnie... Strasznie ci czesi w podeszłym wieku agresywni... Najpierw nie mogłam rozłożyć sobie krzesełka, bo cały czas ktoś z tyłu zawodził (mimo, ze miejsca miał dostatek bo sam siedział
). Następnie gdy show się zaczął eleanor i ja chciałyśmy na 5 sek. podnieść transparent, niewiadomo skąd i niewiadomo jak wepchnęła się między nas dwie jakaś stara krowa i nie dość że nas rozdzieliła to jeszcze wyrywała nam transparent (na szczęście do niczego nie doszło). Byłam zmuszona przenieść się rząd do tyłu a tam kolejne niespodzianki. Przede mną stali sympatyczni Węgrzy z niewielką kartką (Paul we love you bla bla bla). Obok był pewien pan który w czasie piosenek nawet nie klaskał (kołek) i ów pan gdy tamci podnieśli to co tam mięli po prostu im to wyrwał i zabrał. Czyż nie wszyscy mamy prawo tak samo się bawić? Ach, nie ważne. Nic nie mogło popsuć mi nastroju, gdy Paul Mc Cartney był na wyciągnięcie ręki
...