To najlepsza solowa płyta Beatlesów. I rzeczywiście troszkę szkoda, że miejscami przeprodukowana. Ale tylko momentami.
George mówił przy okazji reedycji w 2001 roku, że wtedy (w czasie nagrywania) wszystko brzmiało dobrze, a teraz wydaje się trochę przesadzona aranżacja. I jeśli dobrze pamiętam, wspominał (chyba jakiś materiał na Tube, nie pamiętam dokładnie), że oryginalne taśmy Apple się nie zachowały i nie dało się tego rozdzielić na ścieżki. No jeśli tak to to jakiś skandal
Chciałbym usłyszeć tę płytę odczyszczoną i w 5.1...
Mimo wszystko to jedyny album solowego Bitla, który mógłbym uznać za równy klasą samym Beatlesom
Chyba nie przesadzam