Skoro zeszliśmy na tematykę metalowa w tym wątku, to muszę sie przyznać do płyty , która pozbawiła mnie słuchania czegokolwiek innego przez ostatnie półtorej tygodnia!!!
Zamiast rozbierać na czynniki pierwsze, jak zazwyczaj to robię, najnowszej płyty ex-Beatlesa( w tym wypadku Ringo) słucham na okrągło najnowszej produkcji grupy...Europe!!!
Tak, Szwedów, którzy zalali nas kiedys całym błogosławieństwem swojego "końcowego odliczania" czy ckliwej ballady "Carrie" i pewnie przez wielu postrzegani do dziś
przez pryzmat tamtej muzyki. Wówczas też odszedł od nich świetny gitarzysta John Norum, przez wzgląd na zbytnia komercyjność projektu, a kiedy formuła pop-metalowa
sie wyczerpała, jak w większości przypadku takich zespołów, gdzieś tak w połowie lat dziewięćdziesiątych, powrócił w 2003 współtworząc z wokalistą i liderem Joey Tempestem
zupełnie inną jakość.
Dlatego tez polecam gorąco wszystkim ich ostatni album "War of Kings" , który co ciekawe, nie zauroczył mnie od początku, bo odłozyłem go po pierwszych trzech kawałkach na tydzień,
po czym wróciłem i dałem mu szanse jeszcze raz, udawadniając sobie , że chyba odpaliłem go wówczas w niesprzyjających warunkach
. Wtedy mnie porwał. Album nie zawiera, w odczuciu moim , ale i kolegi,
który zwrócił mi na niego uwagę, dosłownie żadnego słabego utworu!!! Całość jest niesamowita, włacznie z instrumentalnym kawałkiem wieńczącym wersję delux,
w nawiązaniu chociażby do wątku koncertu Scorpions, kiedy to Argus wspominał o tęsknocie za taakimi bezwokalowymi numerami
Zresztą polecałem mu juz ten album, może posłucha w wolnej chwili?
Ciekaw jestem tez opinii Yer Blue, którego szczera recenzja sprawiłaby mi dużą radość. Zachęcam tez innych weteranów starszych brzmień, bo odnajdziecie w tej płycie wiele dla siebie.
https://www.youtube.com/watch?v=XPQZjT8Oa5w