Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Wto Kwi 16, 2024 9:29 am

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 120 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: Wto Cze 09, 2015 8:03 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1336
Nawet w jednej setnej nie jestem w stanie i nie zamierzam próbować zbliżyć się do fachowości i/lub trafności ocen musicalowych prezentowanych tu przez Ritę, Emeelę, czy wreszcie Fangorna, ale dorzucam parę refleksji odnośnie kilku wielkich tytułów (znanych mi), które tu ostatnio padły.

Zastanawiam się nad związkiem, albo „niezależnością” wersji audio w stosunku do obrazu.

Mam na półce West Side Story, Hair, Fiddler On The Roof i Jesus Christ Superstar - każdy z nich zarówno w wersji DVD, jak i w postaci soundtrackowych albumów CD.

No i złapałem się na tym, że muzyka z West Side Story i ze Skrzypka nie ‘brzmi’ mi w wersji jedynie audio - bez obrazu, bez filmu. Słuchałem tych płyt bez obrazu może trzy, góra pięć razy. Krótko mówiąc - mają (dla mnie) większą Siłę w kombinacji audio + video. (może poza żyjącymi poza-musicalowym życiem Somewhere i America, które znałem przed obejrzeniem filmu WSS).

Z kolei, ścieżkę dźwiękową Jesus Christ Superstar znałem i słuchałem albumu przez lata przed zobaczeniem w końcu wersji filmowej. Która, jak pamiętam, rozczarowała mnie - chyba przywykłem do wersji audio jako „concept-albumu” i tak mam tę muzykę zakodowaną - wolę dźwięk bez obrazu.

Natomiast zupełnie inaczej sprawa ma się z Hair. Przed premierą filmu Formana znałem przebojowe Aquarius/Let The Sunshine In (Fifth Dimension), ale ZARÓWNO film, jak i muzyka całkowicie mnie ZAUROCZYŁY! :) Wprawdzie, gdy po latach zdarza mi się obejrzeć Hair, postrzegam go już z pewnym dystansem (choć kilka scen nadal mnie wzrusza), jednak przede wszystkim słyszę tu Wspaniałą Muzykę :) . Soundtracku z Hair mogę słuchać w nieskończoność NIEZALEŻNIE od musicalowego/filmowego rodowodu. Co więcej, świetnie sprawdza się w samochodzie (to takie moje osobne ‘kryterium’ :wink: )
Fangorn napisał(a):
Moim ukochanym i absolutnie idealnym musicalem filmowym jest „Skrzypek na dachu” Normana Jewisona. W tym filmie nie znajduję żadnego słabego punktu. Od pierwszego obejrzenia mnie porwał – i muzyką, i historią...

Skrzypek jest dziełem NIEZWYKŁYM. Nawet nie podejmuję się ‘reklamowania’ go. Kilka scen - NIE DAJĄCYCH SIĘ ZAPOMNIEĆ. Zaś MUZYKA - jedna z Najlepszych jakie zna ścieżka filmowa. :)
Rita napisał(a):
Ile jeszcze musicali przede mną do odkrycia. Na przykład takiego wspomnianego przez Ciebie "Skrzypka na dachu" nie widziałam ani razu - ani na scenie, ani na taśmie filmowej. Zdaję sobie sprawę, że to poważny ubytek, który należy jak najszybciej nadrobić.

Niezależnie od sugestywności słów Fangorna, uważam, że (jako osoba Musical-na :wink: ) powinnaś niezwłocznie ‘zaskrzypić się na dachu’ :wink: . Nie jest to łatwe czasowo - z tego co pamiętam film trwa około 3 godzin, ale naprawdę WARTO! (mówię to ja - niefachowiec musicalowy)

PS. A czy musical może mieć coś wspólnego z Fab-Liverpoolem? Ależ oczywiście!
Oto West Side Rory :)

https://www.youtube.com/watch?v=_rtC9riuBRc

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Cze 10, 2015 7:00 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
West Side Rory! Argus - jestem absolutną wielbicielką Twojego talentu do zabawy słowami :)

Uwielbiam "Americę" Rory Stormów! :) Szkoda tylko, że kawałek ten przepadł zupełnie bez echa...

Chłopaki - przekonaliście mnie. Skrzypek w wersji na DVD już się do mnie śle :)

Fangorn - polecając Tobie musicale zapomniałam o moim najukochańszym, czyli My Fair Lady. Nie wiem, czy czytałeś moją opinię na jego temat kilka postów wcześniej, ale tak czy owak "My Fair Lady" to kanon i powinność.

Argus - zapewne masz rację co do kwestii niezależności muzyki od obrazu filmowego. Choć osobiście nie mogę tego potwierdzić, bo chyba żadnego soundtracku musicalowego nigdy nie poznałam w pełni przed zobaczeniem obrazu. Zawsze było tak, że najpierw był występ lub film, a potem - oczarowana - nabywałam soundtrack. Ale to też niezłe spostrzeżenie, że niektóre soundtracki to takie "concept albumy" :)

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Cze 10, 2015 7:49 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 28, 2014 4:48 am
Posty: 615
Miejscowość: Zamość / Warszawa
Argus9 napisał(a):
Z kolei, ścieżkę dźwiękową Jesus Christ Superstar znałem i słuchałem albumu przez lata przed zobaczeniem w końcu wersji filmowej. Która, jak pamiętam, rozczarowała mnie - chyba przywykłem do wersji audio jako „concept-albumu” i tak mam tę muzykę zakodowaną - wolę dźwięk bez obrazu.

U mnie to bardzo zależy od tego, co poznaję jako pierwsze. Wersji albumowej JCS (z Gillanem w roli Chrystusa) nie słyszałem jeszcze w całości, więc dla mnie wersja filmowa jest "tą jedyną prawdziwą". Zgadzam się natomiast, że "Skrzypek..." nie brzmi tak dobrze bez filmu. W przeciwieństwie do "Jesus Christ Superstar", "Rocky Horror Picture Show" i oczywiście "Hair".

Rita napisał(a):
Chłopaki - przekonaliście mnie. Skrzypek w wersji na DVD już się do mnie śle :)

No to czekamy na opinie :)
Rita napisał(a):
Fangorn - polecając Tobie musicale zapomniałam o moim najukochańszym, czyli My Fair Lady. Nie wiem, czy czytałeś moją opinię na jego temat kilka postów wcześniej, ale tak czy owak "My Fair Lady" to kanon i powinność.

"My Fair Lady" też na pewno obejrzę, jak i np. "Dźwięki muzyki". Jest jeszcze kilka takich obowiązkowych, absolutnie podstawowych musicali, które bym chciał zobaczyć (i posłuchać).

Tymczasem obejrzałem "West Side Story" i na gorąco powiem tylko, że jeśli tak prezentuje się klasyczny amerykański musical (bo nie miałem z nim do tej pory zbyt wiele do czynienia), to ja jestem na tak :) Muzycznie wolę jednak inne klimaty, więc piosenki jakoś mnie "nie zabiły", ale są bardzo przyjemne (szczególnie spodobały mi się "Cool", "America", "A Boy Like That/I Have Love"). Oczywiście klasyczna historia (chociaż jeśli chodzi o adaptacje "Romea i Julii" to chyba żadna nie ma u mnie szans na przebicie genialnej wersji Zeffirellego z 1968 r.) i układy taneczne (tu znowu "Cool" i sekwencje początkowe) to kolejne mocne punkty; dobrze wypadają też zdjęcia (klasyczne, ale już powoli widać, że to lata 60.) i montaż (sekwencja "Tonight Quintet"). Aktorzy wyglądają jakoś strasznie staro jak na nastolatków (chociaż rzeczywiście mieli koło dwudziestki), ale w tych czasach to norma, że obsadzali trochę starszych aktorów. No i druga połowa wyraźnie lepsza od pierwszej (ja miałem taką wersję z planszą "przerwa" na środku, jak np. w "Przeminęło z wiatrem", a druga połowa zaczynała się od "I Feel Pretty"). Na pewno zapoznam się jeszcze z samym soundtrackiem i wtedy może napiszę coś więcej, bo teraz mam trochę mało czasu :(

_________________
Kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Cze 10, 2015 8:41 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Fangorn napisał(a):
(ja miałem taką wersję z planszą "przerwa" na środku, jak np. w "Przeminęło z wiatrem", a druga połowa zaczynała się od "I Feel Pretty").


Intermission! :D
https://www.youtube.com/watch?v=kLTSo1JeFFI

Tylko takie bardziej statyczne ;)

Z "The Sound of Music" osobiście radziłabym poczekać, chociaż soundtrack ma fajny.
Jak Julie Andrews, to tylko w Mary Poppins! :D

A co do "West Side Story" to się pochwalę, że w sierpniu zobaczę musical na żywo.
Co prawda w Manchesterze (nienawidzę tego miasta), ale na żywo, na żywo!

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Cze 11, 2015 10:25 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1336
Fangorn napisał(a):
Wersji albumowej JCS (z Gillanem w roli Chrystusa) nie słyszałem jeszcze w całości

Obecność wokalisty Deep Purple jest niewątpliwą atrakcją albumu Jesus Christ Superstar. Wśród plejady muzyków, jest tam jeszcze więcej znanych nazwisk, m.in. Mike d’Abo (wokalista drugiego oblicza zespołu Manfred Mann), ale ja zawsze lubię dostrzec, wyszperać WSZELKIE MOŻLIWE Fab-łączniki :wink:

Na tym albumie są trzy takie nazwiska: (a po poniższej KOREKCIE Fangorna cztery, a nawet pięć)

Henry McCullough - gitarzysta, który niebawem po udziale w Jesus Christ Superstar zasilił skład Wings (i stworzył pamiętne solo w My Love)

John Gustafson - basista legendarnej liverpoolskiej grupy Big Three, potem m.in. w Merseybeats i Roxy Music, który w czasach przed-Ringowych parę razy wystąpił na scenie z Beatlesami (!)

Tony Ashton - klawiszowiec liverpoolskiej grupy Remo Four, która w pełnym składzie (z Ashtonem) obecna jest na soundtrackowym albumie Harrisona Wonderwall Music, a sam Ashton jest wśród muzyków wspomagających Harrisona na albumie All Things Must Pass, zaś Harrison zagrał gościnnie na gitarze w utworze I'm Your Spiritual Breadman (1970) grupy Ashton, Gardner & Dyke.
Wreszcie, tenże Tony Ashton jest w składzie McRockestry w dwóch utworach na albumie Back To The Egg: Rockestra Theme i So Glad To See You Here, jak również w trzech zagranych przez Rockestrę na żywo w grudniu 1979 roku: Rockestra Theme, Let It Be i Lucille, zamieszczonych na albumie Concerts for the People of Kampuchea (1981).

Czyli, ‘musicalowe’ drogi też/nadal prowadzą do Liverpoolu :wink:

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Ostatnio edytowany przez Argus9, Czw Cze 11, 2015 12:06 pm, edytowano w sumie 1 raz

Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Cze 11, 2015 10:51 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 28, 2014 4:48 am
Posty: 615
Miejscowość: Zamość / Warszawa
Dzięki Argus za te ciekawostki. Album przesłucham na pewno w przyszłym tygodniu!
Argus9 napisał(a):
John Gustafson - basista legendarnej liverpoolskiej grupy Big Three, potem m.in. w Merseybeats i Roxy Music, który w czasach przed-Ringowych parę razy wystąpił na scenie z Beatlesami (!)

To dla mnie kompletna nowość. (Późniejszy) członek Roxy Music na scenie z Beatlesami!

To ja bym jeszcze dodał, że Murray Head (Judasz Iskariota) zagrał wcześniej brata głównego bohatera w znanym nam filmie "The Family Way". A Chris Spedding (gitarzysta) pojawił się później w filmie "Give My Regards to Broad Street" (jako gitarzysta oczywiście) i zagrał na towarzyszącym filmowi albumie Paula. Trochę naciągane związki z Beatlesami, ale zawsze coś :wink:

_________________
Kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Cze 11, 2015 11:59 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1336
Fangorn napisał(a):
Chris Spedding (gitarzysta) pojawił się później w filmie "Give My Regards to Broad Street" (jako gitarzysta oczywiście) i zagrał na towarzyszącym filmowi albumie Paula. Trochę naciągane związki z Beatlesami, ale zawsze coś :wink:

Nie, nie, wcale nie jest to ‘naciągane’! Gdzieś w zakamarkach pamiętałem, że Chris Spedding miał jakiś epizod z McCartneyem, ale nie mogłem tego umiejscowić! Masz rację: gitarzysta Chris Spedding JEST OBECNY na albumie Give My Regards To Broad Street - w dwóch utworach: Not Such A Bad Boy i No Values. O takie Fab-Związki właśnie mi chodzi(ło). Dobra robota, Fangorn, punkt dla Ciebie! :)

Fangorn napisał(a):
To dla mnie kompletna nowość. (Późniejszy) członek Roxy Music na scenie z Beatlesami!

Informacja jest całkiem nowa. Pochodzi z książki „The Fab One Hundred And Four” (2013), która zachwalana była na Forum tutaj:
viewtopic.php?f=1&t=3582

Wydawnictwo przygotowane naprawdę solidnie (choć znalazłem tam jedną informację kompletnie nieprawdziwą, co całkiem niedawno zweryfikowałem z udziałem macho).

A jeśli chodzi o Gustafsona - Lewisohn w 'Tune In' wspomina jedynie, że Gustafson (który zmarł w ubiegłym roku) miał propozycję dołączenia do Beatlesów (w 1960).

A to skan dotyczący Gustafsona ze wspomnianej (strona 315) ‘The Fab One Hundred And Four’ (znowu off-topowo :wink: choć jest tu też wzmianka o Jesus Christ Superstar)


Załączniki:
Fab 104-315.jpg
Fab 104-315.jpg [ 130.05 KiB | Obejrzany 7604 razy ]

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image
Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Cze 11, 2015 6:18 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Argus9 napisał(a):
Czyli, ‘musicalowe’ drogi też/nadal prowadzą do Liverpoolu :wink:


Omnes viae Beatles ducunt :D

O czym bysmy zaczeli, dyskusja i tak skonczy sie na Beatlesach. A swoja droga wyobrazacie sobie, co by bylo, gdyby spolka Lennon-McCartney stworzyla musical? (Jak swego czasu musicale pisac zaczeli Bjorn Ulvaeus i Benny Anderson z ABBY). Z tego co pamietam, Lewishon podaje w "Tune In", jakoby Paul jeszcze we wczesnych latach 60. probowal nieco skierowac Johna w te strone, ale John uwazal, ze musicale to dno i na tym sie skonczylo. No i ciekawe, czemu nasz Mistrz Paul, geniusz wszechstronnosci przeciez (tu balet, tu oratorium, tam elektronika..) nie zaglebil sie jeszcze w ten rodzaj dzialalnosci :)

Cytuj:
Wydawnictwo przygotowane naprawdę solidnie (choć znalazłem tam jedną informację kompletnie nieprawdziwą, co całkiem niedawno zweryfikowałem z udziałem macho)


Ktora to informacja? Moze warto powiadomic o tym Autora, aby mogl skorygowac blad w nastepnych wydaniach?

Przy okazji mozna mu podziekowac, ze jest jedynym, ktory wystaral sie o zamieszczenie w swojej ksiazce zdjecia Zbyszka Cybulskiego.

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Cze 11, 2015 7:26 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1336
Rita napisał(a):
Omnes viae Beatles ducunt :D

I to Jest Sentencja, która powinna wieńczyć wszelkie Fab-dyskusje i Fab-spory, i Powinna znaleźć się w Czołówce tegoż Fab-Serwisu: tu APEL do Admina by tam ją zamieścił, oczywiście po obgadaniu Praw Autorskich z Ritą :wink: - a moja rada do Niej: ja bym poniżej miliona dolców nie schodził :wink:
Rita napisał(a):
Omnes viae Beatles ducunt :D

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Cze 11, 2015 8:47 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
No nie powiem, przydałoby się (na tutejszej loterii ostatnio nie udało mi się wygrać, a nieco liczyłam na "beginner's luck" ;) ).

Kontynuując nasz łaciński offtop (uwielbiam offtopy! :D), dodam, że szalenie melodyjnie, a jednocześnie bardzo majestatycznie brzmi dla mnie początek wpisu o Beatlesach z Wikipedii (albo raczej: Vicipaedi ;) ) po łacinie:


"The Beatles fuit grex musicus Anglicus, qui carmina pop-rock composuit et cecinit, Liverpolii anno 1960 conditus, annoque 1970 iam dissolutus. Principales gregis sodales fuerunt Ioannes Lennon, Paulus McCartney, Georgius Harrison, et Ringo Starr. The Beatles fuit insignis per curriculum suum. Etiam nunc eorum musica populo gratissima est, etsi duo sodales mortui sunt."

Prawda, że piękne? Zwłaszcza ten Georgius, Paulus i Ioannes :)

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Cze 11, 2015 9:31 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
Rita napisał(a):
Przy okazji mozna mu podziekowac, ze jest jedynym, ktory wystaral sie o zamieszczenie w swojej ksiazce zdjecia Zbyszka Cybulskiego.

Chyba dopada mnie mnie demencja...na której stronie to zdjęcie?


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Cze 11, 2015 9:34 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
Rita napisał(a):
Ktora to informacja? Moze warto powiadomic o tym Autora, aby mogl skorygowac blad w nastepnych wydaniach?


Wypieki na twarzy...chodzi o piosenkarkę Tanyę Day? Proszę o natychmiastową odpowiedź :wink:


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Cze 11, 2015 10:06 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
dr Maxwell napisał(a):
Rita napisał(a):
Przy okazji mozna mu podziekowac, ze jest jedynym, ktory wystaral sie o zamieszczenie w swojej ksiazce zdjecia Zbyszka Cybulskiego.

Chyba dopada mnie mnie demencja...na której stronie to zdjęcie?


To w drugiej (a w zasadzie pierwszej) książce Bedforda - Liddypool: Birthplace of the Beatles".

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Cze 11, 2015 10:20 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
Rita napisał(a):
To w drugiej (a w zasadzie pierwszej) książce Bedforda - Liddypool: Birthplace of the Beatles".

O dzięki , bo ja mam jedynie Bedforda "The Fab One Hundred and Four" , czyli część drugą. Nie znam części pierwszej!


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Cze 12, 2015 3:24 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1336
Argus9 napisał(a):
„The Fab One Hundred And Four” (2013) ... Wydawnictwo przygotowane naprawdę solidnie (choć znalazłem tam jedną informację kompletnie nieprawdziwą, co całkiem niedawno zweryfikowałem z udziałem macho).

Rita napisał(a):
Ktora to informacja? Moze warto powiadomic o tym Autora, aby mogl skorygowac blad w nastepnych wydaniach?

dr Maxwell napisał(a):
Wypieki na twarzy...Proszę o natychmiastową odpowiedź :wink:

Uważam, że dzięki offtopom jest ciekawiej :wink: , ale odpowiedź na Wasze pytanie przenoszę w miejsce nie-musicalowe:
viewtopic.php?f=12&t=1032&p=48924#p48924

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Cze 13, 2015 7:00 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 28, 2014 4:48 am
Posty: 615
Miejscowość: Zamość / Warszawa
Argus9 napisał(a):
Nie, nie, wcale nie jest to ‘naciągane’! Gdzieś w zakamarkach pamiętałem, że Chris Spedding miał jakiś epizod z McCartneyem, ale nie mogłem tego umiejscowić! Masz rację: gitarzysta Chris Spedding JEST OBECNY na albumie Give My Regards To Broad Street - w dwóch utworach: Not Such A Bad Boy i No Values. O takie Fab-Związki właśnie mi chodzi(ło). Dobra robota, Fangorn, punkt dla Ciebie! :)

Ja bym sobie przyznał pół punkta, bo Ty piszesz to wszystko z pamięci, a ja tylko wyszukuję w Internecie :wink: Dzięki za skan.
Rita napisał(a):
No i ciekawe, czemu nasz Mistrz Paul, geniusz wszechstronnosci przeciez (tu balet, tu oratorium, tam elektronika..) nie zaglebil sie jeszcze w ten rodzaj dzialalnosci

Oj, no właśnie! Z nim to nic nie wiadomo, może kiedyś napisze. Wielu fanów byłoby uszczęśliwionych :)

_________________
Kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 14, 2015 1:23 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1336
Fangorn napisał(a):
Ty piszesz to wszystko z pamięci, a ja tylko wyszukuję w Internecie :wink:

Przesadzasz! - nikt nie ma takiej pamięci, nawet Internet! :wink:

A o pamięci mówiąc i do musicalu nawiązując:
Rita napisał(a):
A swoja droga wyobrazacie sobie, co by bylo, gdyby spolka Lennon-McCartney stworzyla musical?

Jestem pewien, że w którymś z programów BBC (nie mogę sobie przypomnieć w którym - ot pamięć! :wink: ), gdzie była mowa o komponowaniu przez duet L-McC, padło pytanie o przyszłość i odpowiedź (chyba McCartneya) zawierała PRZYPUSZCZENIE, że może kiedyś napiszą… MUSICAL (!)

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 14, 2015 10:33 am 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Argus9 napisał(a):
Jestem pewien, że w którymś z programów BBC (nie mogę sobie przypomnieć w którym - ot pamięć! :wink: ), gdzie była mowa o komponowaniu przez duet L-McC, padło pytanie o przyszłość i odpowiedź (chyba McCartneya) zawierała PRZYPUSZCZENIE, że może kiedyś napiszą… MUSICAL (!)


Bylo cos takiego na 100%. Potwierdzenie, ze takie plany istnialy znajdziemy tez u Marka Lewishona. W II tomie "Tune In" Lewishon podaje, ze pomysl na rock-musical autorstwa spolki Lennon-McCartney pojawil sie w 1962 roku i wyszedl od Boba Woolera, ktory bardzo chcial zainteresowac ta koncepcja zwlaszcza Paula. A wiec bylo to 5 lat przed tym, zanim o czyms podobnym zaczal myslec Pete Townshend z The Who, i 6 lat przed "Tommym"! Paul mowil jeszcze w ktorejs wypowiedzi dla New Muscial Express, jakoby on i Lennon faktycznie mieli kilka pomyslow, w tym musical o powrocie Jezusa na Ziemie.

Nie wiadomo, co zadecydowalo o ostatecznym porzuceniu tych planow, ale byc moze byl to po prostu fakt, ze John musicali nienawidzil. Ktoregos dnia w 1962 r. spolka kompozytorska Lennon-McCartney wybrala sie nawet do kina, aby wspolnie obejrzec musical i zaczerpnac inspiracji (Lewishon przypuszcza, ze moglo to byc wlasnie "West Side Story"). Podobno John nie wytrzymal nawet dziesieciu minut i wyszedl z kina, opatrzywszy cala sytuacje swoim typowo lennonowskim komentarzem, czyli "F**k it!" ;) Jednak, co ciekawe, jeszcze w nastepnym roku zapytany w kwestionariuszu, co jest jego najwieksza ambicja jako kompozytora, wymienil skomponowanie musicalu.

Mozna tylko ubolewac, ze to nie doszlo do skutku, bo gdyby taki rock'n'rollowy musical powstal, Beatlesi jeszcze bardziej wyprzedziliby swoja epoke.


dr Maxwell napisał(a):
Rita napisał(a):
To w drugiej (a w zasadzie pierwszej) książce Bedforda - Liddypool: Birthplace of the Beatles".

O dzięki , bo ja mam jedynie Bedforda "The Fab One Hundred and Four" , czyli część drugą. Nie znam części pierwszej!


O zdjeciu Cybulskiego wspominam w watku poswieconym obu ksiazkom. Zrobilam nawet zdjecie zdjecia, ale linki niestety juz nie dzialaja.

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 14, 2015 2:48 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1336
Rita napisał(a):
Ktoregos dnia w 1962 r. spolka kompozytorska Lennon-McCartney wybrala sie nawet do kina, aby wspolnie obejrzec musical i zaczerpnac inspiracji (Lewishon przypuszcza, ze moglo to byc wlasnie "West Side Story"). Podobno John nie wytrzymal nawet dziesieciu minut i wyszedl z kina, opatrzywszy cala sytuacje swoim typowo lennonowskim komentarzem, czyli "F**k it!" ;)

Normalnie widzę minę Lennona wychodzącego z West Side Story! :)

No to temat Fab-Musicalowy chyba wyczerpałaś! :) Pozostaje offtopować :wink:
Rita napisał(a):
Kontynuując nasz łaciński offtop (uwielbiam offtopy! :D), dodam, że szalenie melodyjnie, a jednocześnie bardzo majestatycznie brzmi dla mnie początek wpisu o Beatlesach z Wikipedii (albo raczej: Vicipaedi ;) ) po łacinie:


"The Beatles fuit grex musicus Anglicus, qui carmina pop-rock composuit et cecinit, Liverpolii anno 1960 conditus, annoque 1970 iam dissolutus. Principales gregis sodales fuerunt Ioannes Lennon, Paulus McCartney, Georgius Harrison, et Ringo Starr. The Beatles fuit insignis per curriculum suum. Etiam nunc eorum musica populo gratissima est, etsi duo sodales mortui sunt."

Prawda, że piękne? Zwłaszcza ten Georgius, Paulus i Ioannes :)

Rzeczywiście Brzmi Pięknie, ale uważam, że „Ringus Starrias” też brzmiałoby Latiniasko :) - i jednocześnie może trochę jak postać z… Gviezdnas Voinasis :wink: (choć to nie moja baikumas :wink: )

PS. A przecież był jeszcze Petrus Bestus :)

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 14, 2015 3:03 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Argus9 napisał(a):
Normalnie widzę minę Lennona wychodzącego z West Side Story! :)


Ja tez :D

Argus9 napisał(a):
„Ringus Starrias”


Raczej Circulus Astrrus ;)

Nie wiem, gdzie sie podziala Emeela, ale ona powinna tu przyjsc i zaprowadzic porzadek w watku :D

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 120 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY