Tak mi się zebrało na przemyślenia
Od pewnego czasu, a być może nawet od początku, mieliśmy okazję zetknąć się z pojęciem "prawdziwy fan". No i któż to jest ten prawdziwy fan?
Prawdziwy - a więc zgodny z rzeczywistością, nie zmyślony, nie urojony, nie udany, nie sfałszowany; realny, rzeczywisty, autentyczny, naturalny.
Pierwszy człon hasła został rozgryziony! Brawo!
Przechodzimy do drugiego...
Fan - osoba podziwiająca człowieka, grupę ludzi, dzieło sztuki, bądź ideę. Jest to skrót od słowa fanatyk, jednak ma mniej pejoratywny, a nawet pozytywny wydźwięk. Fani określonego zjawiska często organizują się, tworząc tzw. fankluby.
Zatem FAN jest to osoba, która lubi coś/kogoś. TYLKO LUBI!!! Aż nie do uwierzenia! Żeby być fanem wystarczy coś lub kogoś lubić. Spoko!
Czy, aby być fanem The Beatles, trzeba obkleić sobie pokój plakatami Beatlesów? Nie. Czy trzeba mieć X bootlegów, aby zostać fanem? Nie! Czy trzeba w ogóle mieć jakąkolwiek płytotekę, aby zostać fanem The Beatles? Otóż NIE! Wystarczy podziwiać ich oraz ich muzykę. Niesłychane!
Należy jednak odróżnić fana od fanatyka (a myślę, że i tacy są tutaj).
FANATYK - człowiek ślepo oddany jakiejś idei, religii, nietolerancyjny w stosunku do innych; zagorzalec.
I powiem Wam coś - fan [a powiem więcej - prawdziwy fan!
] może powiedzieć - kurczę, nie podoba mi się to i tamto. Przykład - jeden facio mówi, że nie podoba mu się utwór "Within You Without You". No i świetnie! Czy przestałbyć fanem? NIE! Na marginesie: Czy jest fanatykiem? Na pewno nie!
A teraz zastanówmy się nad sensem życia... yyy, to jest nad tym, kim jest osoba, która zna The Beatles od podszewki? Kto zna na pamięć wszystkie daty, pamięta co na której płycie się znajduje? Otóż mam dla Was być może interesującą informację: tą osobą jest KONESER.
Koneser, aby poznać wszystkie te informacje, musi skądś je zdobyć. Są to płyty, książki, gazetki, programy radiowe i telewizyjne, filmy, itd. Koneser MOŻE to wszystko posiadać, ale NIE MUSI.
No więc kurde, kimże jest człowieczek który to wszystko ma?
Tak tak, chodzi oczywiście o KOLEKCJONERA! Ale czy kolekcjoner musi znać wszystkie fakty? NIE! Nie musi nawet przesłuchiwać swoich płyt, ani czytać ksiażek! Dziwne, no nie?
No więc sami widzicie, że samo bycie fanem The Beatles, do niczego nie zobowiązuje. Absolutnie do niczego - wystarczy ich lubić/podziwiać. (Chodzi tutaj też o to że np. jak się usłyszy na ulicy jakąś ich piosenkę, to od razu serce mocniej bije - to też oznaka fana). A nie wiem czy to zauważyliście: pojęcia fana, konesera i kolekcjonera są całkowicie od siebie nawzajem niezależne! Trudne do przełknięcia, ale prawdziwe.
Bycie kolekcjonerem lub koneserem do czegoś zobowiązuje. Na przykład ja nie jestem żadnym kolekjonerem - mam kilka płyt, które... mam i się z nich cieszę, ale wcale nie pragnę posiąść wszystkich gadżetów, płyt, plakatów itp. Nie jestem również koneserem, bo wiedzę mam powiedzmy średnią. Nie pamiętam dat, wydarzeń, często przekręcam fakty - dupa ze mnie nie koneser!
Ale JESTEM FANEM - i to PRAWDZIWYM!!!
I bardzo proszę... BARDZO!... żeby ten krótki wywód wbiły sobie do główki osoby, które uważają się za niemalże figurki i ikony tylko dlatego, że są koneserami lub/i kolekjonerami. A jeżeli ich główki są zbyt tępe i oporne - bo i tacy się pewnie odezwą - to proponuję uważnie przestudiować to co napisałem z 10 razy. Może za którymś razem coś zostanie w tej "łepetynie".
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
gietek - moderator, który "się wali"