dawno się nie odzywałam ( ale cały czas staram się pilnie sledzić forum:), moze daltego, że miałam wrażenie iż moje wypowiedzi nic nie wniosą- a może dlatego, że nie chciało mi się pisać po raz kolejny co sądzę o danym utworze, a moze dlatego że nie miałam czasu? sama nie wiem- powodów było pewnie kilka
dzis też nie mam specjalnie goracego tematu- tyle że mam czas- a przynajniej sama postanowiłam sobie ten czas wolny zrobić- pewnie ucierpią na tym moje oceny z histy i z angielskiego, którego własnie teraz powinnam się uczyć-ale mi się nie chce. I tu nasuwa mi się pierwsze pytanie do was- jacy jestescie? najpierw przyjemność a potem obowiazek czy moze na odwrót??? jestescie raczej z tych, którzy oceny w szkole traktują jako priorytet (ci z was którzy juz nie pamietają co to szkoła- najpierw obowiazki zwiazane z pracą, a potem oddawanie się swojej pasji?), czy z tych, którzy olali by naukę aby tylko móc zobaczyć kolejny przyslany bootleg??
a co do tematu "studniówka"- wałsnie dziś, o 5:00 nad ranem z takiej wróciłam:), całkiem inaczej sobie to wyobrażałam, ten mój pierwszy "bal" - ale też lepiej sobie wymarzyc go nie mogłam!!! było idealnie!!! pomijając fakt,tańczenia przez ponad 8 godzin prawie non-stop, co miało wielki wpływ na nastrój (......używki nie były preferowane
), najfajniejsze okazała się jedna sprawa - myślałam ze znam ludzi, moją klase- a tu się okazało, ze są całkiem inni! jak dla mnie lepsi, ciekawsi, sympatyczniejsi, zabawniejsi, milsi.....
niesamowite jak ludzie, których nawet nie miałes zamiaru poznać nigdy blizej, mogą sprawić ze poczujesz się inaczej- w tym wypadku dobrze... i niesamowite ile nowych rzeczy dowiadujesz się o życiu...
jednym słowem- bawiłam się super!!! tyle wrazen- za jednym razem:) i tak sobie pomyslałam- mimo, iz nie jestem jakos specjalnie zżyta z moją klasą, to jednak po maturce bedzie mi brakować tych, jak mi się jeszcze do wczoraj wydawało, wszystkich "dupków".... a moze boję się wkroczenia w tzw. dorosłosć??? bo wkoncu po liceum kończy się jakiś etap w zyciu- do tego czasu przeciez wszystko jest tak mniej wiecej ułożone- przedszkole, podstawówka, teraz i gimnazjum, potem szkoła pogimnazjalna- w moim przypadku ogólniak.... i chociaż wiem ze chce przekraczać kolejne granice, stawać sie coraz lepszym w tym co robię- to teraz juz sama bedę musiała liczyć na siebie- pomoc zawsze się znajdzie- ale to ode mnie bedzie zależało juz w 100% jak potoczy sie moje dalsze życie....
i takie mysli mi chodzą teraz po głowie..... a tu nauka czeka- ale jakby powiedział 1900 (ci którzy widzieli "1900. The Legend" wiedzą o co biega) "FUCK THE SCHOOL" !!!!!!!!! jeszcze tylko matura.............chociaż czasami, tak jak John mam ochotę rzucić szkołe, wyjechać gdzies- zrobic coś innego...tylko ze nie jestem na tyle odwazna- tego mu zawsze zazdrosciłam....
kiedy w waszym życiu nastąpił przełomowy moment?? albo czekacie na taki??? bo ja jeszcze czekam..... ale też solidnie na niego pracuję...więc może juz niedługo.....