Ja bardzo pozytywnie odebrałem nową płytę Ringo. Rzeczywiście jest tam kilka "wypełniaczy" ale ogólnie płyta robi lepsze wrażenie niż ostatnie. Szczerze mówiąc do płyt Ringo wracam wyłącznie "od święta" i zbieram je w raczej "dla zasady". Jednak, tak jak zostało to już powiedziane, o tym czego możemy się spodziewać po Richardzie wiemy conajmniej od 1970 r. Cała sztuka słuchania nowych nagrań Ringo polega na odpowiednim nastawieniu i zdefiniowaniu swoich oczekiwań. Przykładowo, jest mnóstwo słuchaczy (w tym ja), którzy do dziś zbierają vinyle, delektują się nimi i niejednokrotnie słono płacą za trudno dostępne perły z przeszłości lub limitowane edycje nowych wydawnictw. Nie ma co ukrywać, że czarna płyta, nawet na dobrym gramofonie, wzmacniaczu i sprzęcie wspomagającym nie da nam dźwięku w formacie DB 5.1, a mimo to ma w sobie "to coś". Jeżeli w ten sposób będziemy słuchali muzyki Ringo, to odbiór będzie dużo bardziej pozytywny a recenzje mnie złośliwe