Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Czw Mar 28, 2024 1:04 pm

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 21 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: The Family Way (film)
PostWysłany: Czw Lut 12, 2015 11:01 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Film z 1966 roku, w którym jako kompozytor ścieżki dźwiękowej zadebiutował Paul, nie doczekał się jeszcze na naszym Forum osobnego tematu.
Może dlatego, że polskich Beatlefanów, którzy go widzieli, można zapewne policzyć na palcach jednej ręki (chociaż imdb podaje polski tytuł filmu - Rodzinne sekrety - a więc mniemam, gdzieś kiedyś musiał być on w naszym kraju wyemitowany!).

Sama kilka lat temu podjęłam karkołomną próbę zdobycia filmu i wierzcie mi lub nie, ale Internet, i to w czasach największego rozkwitu rapidshare'ów, milczał jak zaklęty, a eBay odstraszał kilkoma egzemplarzami DVD czy innych VHS za kosmiczną cenę.

Stąd zaskoczona zostałam wielce, gdy będąc w sklepie pewnej niegdyś szanowanej sieci rzuciłam sobie na chybił trafił okiem na dział z płytami DVD i cóż nie trafiło w mój kąt oka jak nie czarna (koszmarna zresztą ;) ) okładka filmu, którego tak bardzo nie znalazłam parę lat wcześniej. Egzemplarz był za cenę rozsądną, stąd kupiłam i napisałam sms do Noelki - "Obejrzymy?"

Image

Okazja się przydarzyła i obejrzałyśmy.

Ponieważ film jest tak bardzo zapomniany, podświadomie spodziewałam się jakieś strasznej kaszany. A tu miłe zaskoczenie - film jest sympatyczny, zabawny i wzbudza zainteresowanie. Opowiada historię pary młodych ludzi, którzy pewnego pięknego dnia stają na ślubnym kobiercu i... na tym w zasadzie ich "Family Way" na dłuższą chwilę się kończy. Zaraz potem zostają stłoczeni w pokoju z umywalką i parawanem, z teściami za ścianą i ciekawskim bratem pana młodego w pobliżu, co wpływa destrukcyjnie na zdolności głównego bohatera co do wypełniania obowiązków małżeńskich. Czas płynie, małżeństwo pozostaje non consumatum, a otoczenie nabiera podejrzeń - co wcale młodemu małżeństwu nie pomaga.

Film wciąga, aktorstwo jest przyzwoite, a sama ścieżka dźwiękowa... wg Noelki to przede wszystkim "For No One" ;), tak czy owak również ok jak na debiut.

Warto się z filmem zapoznać, nie tylko ze względu na Paula. Ciekawe, ile takich wartych obejrzenia filmów bezpowrotnie zaginęło w pomroce dziejów... i nie zostaną odkryte, bo ścieżki do nich nie skomponował nikt mający wiernych fanów?

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lut 12, 2015 11:55 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 06, 2006 10:52 am
Posty: 1499
Rita napisał(a):
Film wciąga, aktorstwo jest przyzwoite, a sama ścieżka dźwiękowa... wg Noelki to przede wszystkim "For No One" ;),

Ejże, ja tylko wtrąciłam, że często słychać motyw z "For No One" :) A film jest bardzo udany. Bardzo trafnie ilustruje społeczeństwo w latach 60-tych. Smakowity kąsek dla miłośników Anglii.

_________________
Image
Strawberry Fields Forever


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Lut 13, 2015 1:25 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Rita napisał(a):

Może dlatego, że polskich Beatlefanów, którzy go widzieli, można zapewne policzyć na palcach jednej ręki (chociaż imdb podaje polski tytuł filmu - Rodzinne sekrety - a więc mniemam, gdzieś kiedyś musiał być on w naszym kraju wyemitowany!).


Mam jakieś dziwne wrażenie, że oglądałem ten film kiedyś w TV (na przełomie lat 90-tych i dwutysięcznych). Przez mgłę przypominam sobie, że mnie mocno wynudził. Chociaż niewykluczone, ze mogę mylić go z jakimś innym filmem.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Lut 13, 2015 10:52 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 28, 2014 4:48 am
Posty: 615
Miejscowość: Zamość / Warszawa
Film był emitowany kilka lat temu na TCM (z polskim lektorem) pod tytułem "Nowożeńcy" (taki był w programie TV), a w zasadzie "Rodzinne sekrety" (taki tytuł czytał lektor).

_________________
Kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Lut 13, 2015 11:47 pm 
Offline
starszy fan
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Cze 04, 2008 8:49 pm
Posty: 49
Miejscowość: Poznań
Był kilka lat temu w jakiejś polskojęzycznej telewizji. Uważam, że był bardzo zabawny. Mimo, że nie jest to arcydzieło to była duża przyjemność oglądać film z takim subtelnym poczuciem humoru. Dziś przywaliliby pewnie z grubej rury.

_________________
There are places I'll remember...


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Lut 14, 2015 12:00 am 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
To właśnie cenię w starych filmach - brak przywalania z grubej rury. Dziesiątkami można by wyliczać filmy, które "nie byłyby sobą", gdyby nie cenzura obyczajowa.

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Lut 16, 2015 6:09 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Mar 15, 2006 11:03 pm
Posty: 991
Miejscowość: Karlstad
Kurczę, masz rację! Na szybko postarałam się znaleźć.. i raczej jest to niemożliwe :shock:
Nie widzę nawet na Amazonie. Na The Pirate Bay jest jeden link, ale z jednym seederem, więc.. zobaczymy, czy uda mi się zassać.
EDIT: udało się! Dzisiaj nie zdążę co prawda obejrzeć, ale odezwę się wkrótce! :)

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Mar 11, 2015 9:31 pm 
Offline
Sierżant Pepper

Rejestracja: Czw Cze 10, 2004 9:36 pm
Posty: 145
Miejscowość: Sulechów
Jak wrażenia?


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Mar 12, 2015 7:31 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
No właśnie? :D

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Mar 12, 2015 7:53 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 06, 2006 10:52 am
Posty: 1499
Z okazji Record Store Day ścieżka dźwiękowa Family Way pojawi się na czarnym krążku - tak w ramach ciekawostki podaję.

_________________
Image
Strawberry Fields Forever


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Mar 12, 2015 7:58 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Ooooo! No proszę :) Czyli nie tylko my to "wygrzebaliśmy" :D

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Maj 22, 2015 5:25 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Ringo napisał(a):
Dzisiaj nie zdążę co prawda obejrzeć, ale odezwę się wkrótce! :)


I jak tam, Ringo droga, Twoje wrazenia? :)

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Maj 23, 2015 12:12 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Maj 10, 2006 10:11 am
Posty: 1293
Miejscowość: Piernikowo
Ojej, jestem bardzo zainteresowana. Też spróbuję go poszukać... Na filmwebie widnieje pod tytułem "Nowożeńcy" - nie wiem, czy ktoś wspominał ten tytuł.

_________________
"Czekaj i nie trać nadziei"
"Żeby czekać trzeba żyć"
"Do, or not do - there is no try"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Maj 25, 2015 9:55 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Mar 15, 2006 11:03 pm
Posty: 991
Miejscowość: Karlstad
Rito ;),
W końcu jeszcze nie obejrzałam :roll: :oops: ....

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Maj 26, 2015 3:24 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Maj 10, 2006 10:11 am
Posty: 1293
Miejscowość: Piernikowo
A ja znalazłam i obejrzałam!
Nic to wielkiego, ale film niezły, przyjemny! A muzyka, zapewne dlatego, że wiem, kto jest twórcą, bardzo kojarząca się z fab4!
Polecam na dłużące się leniwe popołudnie!

_________________
"Czekaj i nie trać nadziei"
"Żeby czekać trzeba żyć"
"Do, or not do - there is no try"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Maj 27, 2015 7:54 pm 
Offline
Sierżant Pepper

Rejestracja: Czw Cze 10, 2004 9:36 pm
Posty: 145
Miejscowość: Sulechów
Ja szukałem i nie znalazłem....


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Maj 29, 2015 12:25 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Maj 10, 2006 10:11 am
Posty: 1293
Miejscowość: Piernikowo
Postaram się pomóc, ale dysponuję tylko wersją w języku angielskim.

_________________
"Czekaj i nie trać nadziei"
"Żeby czekać trzeba żyć"
"Do, or not do - there is no try"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Cze 29, 2015 1:33 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 28, 2014 4:48 am
Posty: 615
Miejscowość: Zamość / Warszawa
Recenzja dedykowana Ricie - bo gdyby nie Twoja zachęta, nie obejrzałbym pewnie tego filmu jeszcze przez długi czas :)


Kolejny po „Wonderwall” zapomniany i nieco zakurzony film związany z The Beatles, jaki warto moim zdaniem wydobyć na światło dzienne, to „The Family Way” z 1966 roku. Muzykę skomponował oczywiście Paul McCartney, lecz nie tylko muzyka jest tutaj warta zauważenia. Angielska produkcja kryje w sobie wiele atutów, które może nie oddziałują po pięćdziesięciu latach tak samo, jak w czasie jej powstania, ale sprawiają, że z pewnością jest warta odnalezienia.

Image

Film opowiada o młodej parze, którą poznajemy w dniu ślubu. Jenny Piper (Hayley Mills) i Arthur Fitton (Hywel Bennett) zamieszkują razem z rodzicami pana młodego w niewielkim, lecz zadbanym mieszkaniu na osiedlu robotniczym. Ich wspólne szczęście napotyka jednak rozliczne trudności – od ograniczających poczucie prywatności cienkich ścian oddzielających niewielki pokoik od sypialni rodziców, przez obecne wszędzie dookoła „życzliwe sąsiadki”, które nieustannie komentują życie osobiste młodych, po problemy z biurem podróży, które bankrutuje w przeddzień wyjazdu na miesiąc miodowy. Problemem największym, w którym kumulują się wszystkie mniejsze trudności, jest to, że małżeństwo pozostaje nieskonsumowane. Choć młodzi trzymają tę sprawę w tajemnicy, jasnym jest, że prędzej czy później wewnętrzne presje udzielą się otoczeniu i prawda wyjdzie na jaw. Jak poradzą sobie z tym Arthur i Jenny? Co zrobią w tej sprawie rodzice? Czy sąsiadki zachowają wstrzemięźliwe milczenie na temat tak prywatnych spraw? Okaże się w trakcie rozwoju fabuły.

Image

„The Family Way” w mistrzowski sposób łączy elementy komedii (z akcentem na komedię obyczajową) i dramatu (ciążącego w stronę diagnozy sytuacji społecznej Anglików połowy lat 60.). Scenariusz – autorstwa Billa Naughtona, dramatopisarza odpowiedzialnego za sztukę „Alfie”, na której oparty został klasyczny dziś film pod tym samym tytułem, wchodzący na ekrany kin w tym samym roku, co „The Family Way” – ma łatwo wyczuwalny teatralny rodowód. Pierwszy był jednak scenariusz napisany dla teatru telewizji pt. „Honeymoon Postponed”, którego premiera miała miejsce w styczniu 1961 roku. Później (w 1963 roku) został on przekształcony w sztukę pt. „All in Good Time”, by trzy lata później autor mógł zaadaptować ją na potrzeby filmu kinowego (i napisać do niego scenariusz). Historia została więc zapewne dopracowana do ostatniego szczegółu. Widać to właśnie w filmie braci Boulting (reżyseria – Roy, produkcja – John), w którym elementy życzliwego, a miejscami podbarwionego krytyką humoru mieszają się z fragmentami bardziej dramatycznymi, pozwalającymi wczuć się w sytuację bohaterów; razem tworzą przekonujący obraz życia w robotniczym angielskim mieście połowy lat 60.

Image

Choć historia miała w chwili powstania filmu już pięć lat i wydawałoby się, że będzie nieco nieaktualna (wszak rewolucja seksualna i atmosfera „swingującego Londynu” zrobiły swoje i szybko zmieniły pogląd na sprawy, wokół których obraca się fabuła, szczególnie wśród młodych ludzi), to z perspektywy czasu można chyba stwierdzić, że udanie – choć może nieco zachowawczo – przekazuje stan umysłu zarówno starszego, jak i młodszego pokolenia Anglików w 1966 roku. Wszak mieszkańcy robotniczego miasta (film kręcono w Bolton koło Manchesteru) i stołecznego Londynu różnili się na pewno w tempie przyswajania i stopniu przychylności wobec mentalnościowych zmian, jakie miały miejsce w połowie lat 60. Dlatego w filmie obserwujemy raczej obraz tradycyjnych, przekazywanych dzieciom przez rodziców wartości i poglądów na sprawy małżeństwa i seksualności, o czym przypomina nam równie tradycyjna scenografia – mieszkanie wyglądające niemal tak samo, jak mogłoby wyglądać w pierwszej połowie XX wieku, skromne robotnicze domy, zakład przemysłowy w tle (w tym wypadku gazownia) i szaro-bure miasto, gdzie kolorem mogą kusić chyba jedynie szyldy pubów i jadłodajni, neony i wystawy sklepowe. Problemy seksualne młodych i szarość dnia codziennego wkradająca się w życie młodego małżeństwa idealnie korespondują z szarością miasta, a obecna w małżeństwie Arthura i Jenny rutyna z rutyną małżeństw ich rodziców. Film mógłby się więc z powodzeniem rozgrywać np. dwadzieścia lat wcześniej, tuż po II wojnie światowej.

Image

Wydawałoby się, że w takiej historii nie ma miejsca na humor, jednak Naughtonowi udaje się wpleść go zadziwiająco dużo. I w dodatku nadal potrafi on rozśmieszyć. Szczególnie do gustu przypadły mi małżeńskie dialogi rodziców Arthura i beztroski stosunek do życia jego brata, Geoffa (Murray Head). Brak prywatności i plotkujące sąsiadki także są idealnym tematem dla komedii, zabawnie można również przedstawić – jak się okazuje – poważne w gruncie rzeczy problemy młodej pary. Należy także zaznaczyć, że jest to humor delikatny, pełen sympatii dla bohaterów, posadowiony na założeniu, że nie należy przekraczać pewnej granicy w mówieniu i pokazywaniu spraw, o których film traktuje. Ważne jest przede wszystkim to, że humor i dramat odważone są tu w idealnych proporcjach – kiedy można, film śmieszy, a kiedy trzeba, wzrusza i skłania do zastanowienia.

Image

Mentalność jednak – nawet w robotniczym mieście – powoli się zmienia. Z jednej strony wraz z tradycyjnym, katolickim wychowaniem młodzi przejęli od rodziców oparty na uświęconych zasadach wizerunek małżeństwa i życia seksualnego, a z drugiej – wobec problemów trapiących pana młodego udaje się on do seksuologa (profesji może nie nowej, ale nadal darzonej niewielkim zaufaniem przez mieszkańców miasta, w którym dzieje się akcja filmu). Wstydliwy problem staje się także zmartwieniem rodziców, którzy widzą, jak młodzi oddalają się od siebie. Kłopot zostaje w końcu rozwiązany bez pomocy osób trzecich i to w wyniku – wydawałoby się – zupełnie niepowiązanego ze sprawą wydarzenia (znów brawa dla scenarzysty za pełne gracji rozwiązanie tego wątku – z charakterystycznym, acz w tym wypadku bardzo delikatnym, angielskim poczuciem humoru).

Image

O ile wątek młodego małżeństwa, wypełniający zasadniczo założenia komedii obyczajowej i niewywołujący jakichś dramatycznie emocjonalnych reakcji u widza, jest potraktowany lekko i ze sporym poczuciem humoru, to jako przeciwwagę dostajemy historię rodziców Arthura. Ten wątek jest dla mnie o wiele ciekawszy i cieszę się, że scenarzysta poświęcił mu w sumie sporo miejsca. Kluczową relacją w całym filmie jest dla mnie nie ta łącząca Jenny i Arhura, lecz Arthura i jego ojca, Ezrę (wspaniały John Mills). Już poczynając od scen wesela (w pubie) i poczęstunku w domu Fittonów rysuje się napięcie między ojcem a synem. Obaj wzajemnie sobie dogryzają, ojciec stroi sobie żarty z syna i ze słabo udawaną niedbałością chce potwierdzić, kto w tej rodzinie jest mężczyzną. Zarzuca synowi zniewieścienie, nadmierne zainteresowanie książkami i muzyką (co ciekawe, Arthur słucha Beethovena, nie żadnego rock and rolla), w czym upatruje źródła problemów chłopaka. Wkrótce dowiadujemy się, że za zwykłym międzypokoleniowym konfliktem stoi coś o wiele większego. Nie chciałbym zdradzać całości tego wątku, ale coś niecoś muszę napisać. W opowieściach Ezry co rusz pojawia się postać tajemniczego Billy'ego – przyjaciela, który zniknął lata temu. Z wywołującą u żony zdenerwowanie natarczywością Ezra powraca do łączącej go przed laty z Billym relacji. W miarę, jak wątek ten jest rozwijany, ich relacja nabiera wieloaspektowości i niecodziennej specyfiki, która stawia w zupełnie nowym świetle pozycję Ezry jako ojca rodziny i jako ojca Arthura. Wzajemne relacje dwóch mężczyzn wyczerpują wkrótce znamiona przyjaźni, a widz dostaje kolejne zawoalowane informacje, że mogło to być coś znacznie więcej. Odważna tematyka jak na rok powstania filmu – i do tego podana nie w formie komediowej farsy, a rasowego dramatu. I genialnie zagrana rola Ezry.

Image

„The Family Way” nie jest może filmem jednego aktora, ale za to praktycznie we wszystkich scenach ze swoim udziałem John Mills pokazuje swój niesamowity kunszt. Ezra to rola świetnie napisana i wspaniale zagrana. Naiwne niezorientowanie w sprawach kłopotów małżeńskich Arthura i Jenny, romantyczne wspomnienia czasu spędzonego z Billym, autorytet mężczyzny i głowy rodziny (który oparty jest na kruchych fundamentach, czego nie dostrzega Ezra), rutyna małżeńska, robotnicza rubaszność, troska i miłość okazywane synowi i synowej – wszystkie te aspekty Mills odgrywa znakomicie. Warto obejrzeć film choćby dla tej roli. A ostatnie sceny i ostatnie słowa wypowiedziane właśnie przez Millsa mogłyby bez problemu stać się klasyką angielskiego (i nie tylko) kina. Z pozostałych aktorów na uwagę zasługuje także solidna gra Marjorie Rhodes w roli matki Arthura. Zresztą właśnie Rhodes odebrała aż trzy nagrody za swój występ, a Mills jedną, za to bardziej prestiżową – na festiwalu w San Sebastian. Znana do tej pory z ról dziecięcych Hayley Mills (nota bene córka Johna) oraz Hywel Bennett również nieźle odgrywają swoje partie – niewinnej, pełnej uroku młodej kobiety oraz nieco sfrustrowanego i wyraźnie duszącego w sobie jakiś problem chłopaka. Jednak moim zdaniem John Mills daje w filmie najwspanialszy popis swoich umiejętności.

Image

Muzyka idealnie komponuje się ze stroną wizualną filmu. W szczególności piękna, delikatna gitarowa melodia podkreślająca bardziej kameralne fragmenty filmu oraz zaaranżowany na instrumenty dęte motyw pojawiający się np. w scenie ślubu wspaniale zgrywają się z klimatem historii przedstawianej na ekranie. Inna sprawa, czy powinniśmy za to dziękować bardziej Paulowi, czy też może George'owi Martinowi, który wykonał chyba większość pracy związanej z opracowaniem pomysłów McCartneya na potrzeby filmu. Wynik jest jeden – muzyka jest jednym z mocnych punktów angielskiej produkcji. Ciekawostką może być fakt, że za zdjęcia odpowiada ten sam Harry Waxman (rocznik 1912), który wkrótce będzie autorem zdjęć do „Wonderwall”. Zgodnie z charakterem filmu, w „The Family Way” zdjęcia są klasyczne, proste, często niemal statyczne, bez wizualnych eksperymentów, podkreślające teatralny rodowód filmu (z charakterystycznym wygaszeniem świateł na sam koniec). Za reżyserię także odpowiada doświadczony twórca – Roy Boulting (rocznik 1913), tworzący zwykle razem ze swoim bratem bliźniakiem, Johnem (tutaj producentem). Stara angielska szkoła i żadnych chyba eksperymentów formalnych.

Image

„The Family Way” to skromne kino o teatralnej proweniencji, będące nie tylko świetnym połączeniem komedii i dramatu, ale też interesującym kawałkiem historii angielskiego kina. Dziś zwraca uwagę przede wszystkim wspaniałą grą Johna Millsa i ładną muzyką Paula McCartneya. Film na pewno zestarzał się (i to paradoksalnie właśnie w zakresie historii, która chyba nie jest dziś aktualna w takim stopniu, jak w latach 60.), ale nadal jest wart uwagi może właśnie dlatego, że jest tak odległy od współczesnego kina, często przy traktowaniu podobnej tematyki posługującego się niewybrednym humorem czy brakiem delikatności. A dla fanów The Beatles seans obowiązkowy, by przekonać się, na potrzeby jakiego dzieła filmowego został stworzony pierwszy solowy projekt muzyczny Beatlesa.

_________________
Kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lip 02, 2015 7:10 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Mieć zadedykowaną TAKĄ recenzję to zaszczyt! Dziękuję Fangorn! :)

Słusznie zauważyłeś, że gdy myślimy o latach 60., zazwyczaj odwołujemy się przy tym do swingującego, nowoczesnego i bardzo liberalnego wówczas Londynu. Tymczasem - na co również zwróciłeś uwagę - film pokazuje, że w innych miejscach kraju, zwłaszcza tych położonych na północy, a więc tradycyjnie "biedniejszych" - zmiany obyczajowe rodziły się w większych bólach.

Co do tego, czy film się zestarzał... Tu zapewne w większości się z Tobą zgodzę, chociaż - pamiętam, że gdy oglądałam film, w niektórych momentach nachodziły mnie przerażające w gruncie rzeczy myśli, iż pewne przedstawione w nim rzeczy mogłyby się w zasadzie zdarzyć tu i ówdzie w Polsce... jeszcze dziś (podobnie myślałam zresztą czytając, jak Cynthia w książce "John" opisała wizytę u ginekologa, podczas której dowiedziała się, że jest w ciąży).

A wątek ojca rodziny... Cóż, w tym kontekście warto pamiętać, co się zdarzyło w brytyjskim prawodawstwie zaledwie rok po premierze filmu ;)

PS Ja sobie myślę, że taka recenzja (+ recenzja Wonderwall) nie zasługuje na to, by cieszyć jedynie nasze forumowe oczy i umysły.
Któremu redaktorowi naczelnego dałoby się je podrzucić? ;)

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Sie 07, 2015 11:05 pm 
Offline
Sierżant Pepper

Rejestracja: Czw Cze 10, 2004 9:36 pm
Posty: 145
Miejscowość: Sulechów
Nie wiem dlaczego nigdzie nie mogę znaleźć tego filmu.


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 21 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 4 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY