Yer Blue napisał(a):
2 najwyżej cenione płyty Paula po rozpadzie Beatlesów. Do końca trudno jednoznacznie stwierdzić, która z nich jest lubiana bardziej. Raz ta, innym razem tamta.
To nie zupełnie tak. Wcale niekoniecznie przez wszystkich Ram automatycznie jest wymieniany jednym tchem tuż obok Band On The Run.
…‘ceniona’, ‘lubiana’… mhm…
Jeśli ‘lubiana’ rozumieć jako ‘popularna’ i przeliczyć to na ilość sprzedanych egzemplarzy oraz miejsca na listach albumów, to Ram nie mieści się nawet w pierwszej piątce solowych dokonań McCartneya. Tylko trzy albumy Paula zdobyły ‘podwójną koronę’ - pierwsze miejsca po obu stronach Atlantyku: Band On The Run, Venus And Mars i Tug Of War. Ramowi prawie się to udało, ale jednak ‘prawie’. Oprócz wymienionych trzech tytułów, lepiej od Rama sprzedał się jeszcze Maccowy debiut i Wings At The Speed of Sound. Oczywiście wiadomo dlaczego debiut sprzedał się tak dobrze, i wiadomo że do popularności Venus And Mars i Speed Of Sound przyczyniła się ówczesna tryumfalna trasa Wings, ale z kolei Tug Of War nie było promowane żadnymi koncertami.
Natomiast jeśli ‘ceniona’ odnieść do opinii krytyków, to tutaj z Ramem jest trochę dziwnie. Na podstawie opinii krytyków formułowanych ‘chronologicznie’ - w chwili pojawiania się albumów Makki, wynika że najbardziej cenionymi jego albumami są Band On The Run, Tug Of War i Flaming Pie.
A Ram? Nie wiem czy wszyscy wiedzą, ale w 1971 roku, gdy album się ukazał, recenzje były… druzgocące!
Krytycy przyjęli Rama bardzo nieprzychylnie. (osobna sprawa, to opinia Lennona, który Rama nie znosił i wręcz wyśmiał go). Gdy Band On The Run dało (wreszcie!) McCartneyowi ‘drugie życie’ i gdy pojawiły się kolejne dobre albumy Wings i wielkie koncerty, Ram stał się płytą ‘niszową’ i zapomnianą
. Zresztą ‘przyłożył do tego rękę’ sam McCartney nie grając na koncertach utworów z tej płyty. Dopiero reedycje kompaktowe Rama spowodowały, że po TYLU latach krytycy zrewidowali swoje stanowisko i ‘nagle’ zaczęli doceniać ten album, i ‘nagle’ stał się ‘kultowy’, co mnie szczerze dziwi, bo ja od zawsze uważałem, że jest to płyta ZNAKOMITA.
PS. W Polsce wówczas wielkim ‘szlagierem’ było Monkberry Moon Delight - na pocztówkach dźwiękowych w każdym sklepiku (niektórzy mówili o tej piosence krótko: ‘munbery’
) i jeśli chodzi o solowe utwory Fab4 był to chyba jedyny hit, który nad Wisłą ‘pocztówkowo’ konkurował z My Sweet Lord.
PPS. Głosuję na album Band On The Run, bo z Dwóch Genialnych wybieram Ten Bardziej Genialny. (który mnie wówczas PORAZIŁ - w wolnej chwili spróbuję uzasadnić)
_________________
WISH is the future and
ASH was the past, what stood in between was
WISHBONE ASH.