Moje oceny kopiuje z forum Pawla, bo w ciagu ostatnich kilku godzin wiele sie w nich nie zmienilo
Swoja droga, ciekawe jakie wyjda roznice w srednich ocenach miedzy tutejszym i Pawlowym forum
1) The Lovely Linda - 4 - urocze, rozpatrywac mozna w podobnych kategoriach jak Her Majesty na Abbey Road, czyli sympatyczna miniaturka
2) That Would Be Something - 6 - bardzo lubie ten kawalek, ale gdybym nie znal wersji z albumu Unplugged, to ocena bylaby nizsza, bo to swietny utwor, ale pod warunkiem, ze zostanie swietnie zagrany, a to nastapilo dopiero w roku 1991 Smile
3) Valentine Day - 4 - niewiele wnoszacy przerywnik
4) Every Night - 7 - fenomenalny utwor, ale fatalnie zagrany, ponownie odsylam do Unplugged - mistrzostwo swiata
5) Hot As Sun/Glasses - 2 - Hot As Sun dostaje 1, Glasses 1, a ogolne zawyzone 2 dalem za kilka ostatnich sekund, gdzie pojawia sie fragmencik mojego ulubionego Suicide Laughing
6) Junk - 7 - sliczny utwor
7) Man We Was Lonely - 6 - swietna zwrotka, refren wyraznie doluje
8 ) Oo You - 5 - proste do bolu, ale z jajem (w skali omawianej plyty) i na mnie dziala
9) Momma Miss America - 5- w pierwszej chwili chcialem dac wiecej, ale w sumie chyba nie byloby za co Smile fajnie sie slucha
10) Teddy Boy - 6 - kolejny kawalek z serii "uroczych", uwielbiam nutke smutku plynaca z tego utworu
11) Singalong Junk - 6 - wersja z Unplugged dostala by ode mnie 9 (!)
12) Maybe I'm Amazed - 8 - najbardziej dopracowany utwor z solowego debiutu Paula, ale i tak wyraznie slabszy od koncertowej wersji z Wings Over America
13) Kreen - Akrore - 3 - chyba starczy jak na ten kawalek, zdecydowanie za duzo w nim bebenkow Laughing
Podsumowujac plyte: Paul nie w kazdym przypadku jest wybitnym instrumentalista i to slychac - czasem mniej, a czasem bardziej. Na albumie jest kilka rewelacyjnych utworow, jednakze w bardzo przecietnym wykonaniu i ich pelen blask wydobyly dopiero pozniejsze koncertowe wersje, zwlaszcza z koncertu Unplugged. Mimo wszystko lubie wracac do albumu "McCartney", bo to chyba to surowe brzmienie wyroznia go na tle innych plyt. Jest kilka lepszych muzycznie wydawnictw Paula, do ktorych az tak czesto jak do omawianego albumu nie wracam, wiec widac "cos" jest w tym "McCartney'u". Jednak ogolna ocena albumu nie przekroczy u mnie "szostki".
_________________
"Going fast, coming soon,
We made love in the afternoon.
Found a flat, after that
We got married"