Ach, Wielkie Gry - to naprawdę były Wyjątkowe Przygody i Wspaniałe Wspomnienia!
Wyjazdy, godziny spędzone na Woronicza, ludzie-pasjonaci z zeszytami pełnymi notatek - Magia!
Yer Blue napisał(a):
Argus, pamiętasz jakie były pytania w drugim odcinku Wielkiej Gry o Beatlesach?
Czy pamiętam? Co do pytań z odcinka z 1994 roku - większość chyba pamiętam, ale pewnie nie wszystkie (przecież „it was twenty years ago today”) - muszę wyszperać płytę z zapisem tegoż ‘wydarzenia’
, a nie jest to coś, co mam w ‘archiwum podręcznym’. Powiem tylko, że po ‘aferze’ z Wielką Grą Maxwella i artykułem Jerzego Tolaka w Non-Stopie, Gaszyński chyba załapał, że zamiast mieć Tolaka przeciw sobie, lepiej go mieć po swojej stronie, więc włączył go do ‘mojego’ zespołu ekspertów, o czym się dowiedziałem dopiero przyjechawszy do Warszawy na Wielką Grę (mam gratulacyjny autograf Tolaka w jego książce
).
Yer Blue napisał(a):
Ewentualnie jakieś ciekawostki, z którymi można się podzielić młodszym pokoleniom - będziemy wdzięczni za garść wspomnień
.
Jest jedna rzecz, o której Maxwell tak nie do końca powiedział, a mianowicie: nerwy i emocje… Jeśli chodzi o moją Fab Wielką Grę A.D. 1994, to dla mnie było to… STRASZNE CIŚNIENIE! W moim przypadku szczególne: moi znajomi i rodzina od lat wiedzieli, że mocno siedzę w Beatlesach i w muzyce, toteż mój udział w Wielkiej Grze z tego tematu, nie był traktowany przez moje otoczenie jako kwestia CZY wygram, czy też nie - żadne „czy” nie wchodziło w grę - wszyscy oczekiwali i byli przekonani, że jadę po sukces… (to tak jak przed meczem Niemcy - San Marino: jedyny ‘dylemat’ to czy wynik będzie jedno, czy dwucyfrowy…
). Gdy tłumaczyłem, że temat jest bardzo rozległy, i że różnie może być, przerywano mi i nie przyjmowano do wiadomości żadnych ‘tłumaczeń’… Ciężar był dla mnie naprawdę spory… Na dodatek, moja miejscowość jest taka, gdzie ‘wszyscy znają wszystkich’, więc presja jeszcze większa… Poza tym, byłem wówczas osobą raczej ‘publiczną’ - uczyłem w najbardziej znanym i uznanym liceum na moim terenie - 500 uczniów, w tym moje klasy plus grono pedagogiczne - dodatkowi świadkowie ewentualnej porażki… Ufff, jak do tego stressu dodać jeszcze siedzących wśród publiczności moich znajomych i rodzinę, plus jupitery i kamery oraz to najgorsze: (wspomniane przez Maxwella) tykające 20 sekund, to naprawdę CIŚNIENIE CHOLERNE! No i temat naprawdę szeroki: „Beatlesi razem i osobno” - tak naprawdę, to 5 tematów: 5 biografii i 5 dyskografii.
Wierzcie, że nie walczyłem o kasę, lecz o renomę, prestiż. Przegrana nie byłaby ‘tragedią’, ale jednak (w moich ‘okolicznościach’) taka ‘porażka’ sporo by mnie ‘kosztowała’… Natomiast Zwycięstwo było… mhm… dla mnie po prostu Fab!
Yer Blue, pytasz o wspomnienia… Naprawdę Wiele. Książki by się z tego nie napisało, ale oto kilka (osobistych):
Gdy przychodził czas uczestnictwa w Wielkiej Grze, dostawało się z Telewizji telegram (młodsi pewnie już nie znają takiego ‘wynalazku’ - rzekłbym, że to taki sms na papierze wysyłany przez Pocztę Polską
), na który trzeba było odpowiedzieć w określonym (krótkim) terminie - nie pamiętam jakim, również za pomocą telegramu. Na poczcie trzeba było wypełnić stosowny druk treścią: „Potwierdzam udział w Wielkiej Grze z tematu…, w dniu…”. Pani na poczcie z uśmiechem przyjęła ode mnie telegram, a zanim z poczty wróciłem do domu, pół mieściny już znało ‘nowiny’.
Gdy ‘moja’ Fab Wielka Gra została wyemitowana (nie były transmitowane na żywo), spoczywał na mnie ‘obowiązek’ udania się do miejscowego pubu, by towarzysko pobiesiadować z współmieszkańcami
. Wziąłem odpowiednią ilość gotówki (tej mi wówczas nie brakowało
), aby postawić wszystkim i… nie wydałem ani złotówki! Nie pozwolili mi - wszyscy mi stawiali z jednego powodu - że w telewizji powiedziałem SKĄD przyjechałem, wymieniłem NAZWĘ MIEJSCOWOŚCI - to było Ważne! Aż się boję myśleć CO by to było gdybym nie wymienił…
Poza tym, okazało się, że nagle WSZYSCY znają się na Beatlesach!
Pamiętam dwie wypowiedzi, już po nastu piwach - ktoś się zwraca do mnie: „Słuchaj, a Ty wiesz, że Beatlesów kiedyś było pięciu? Bo jakbyś nie wiedział, to ja to wiem.” I jeszcze inny biesiadnik: „Wiesz, jakbyś chciał, to ja mam na strychu trochę płyt analogicznych”.
Tak: ANALOGICZNYCH! Piękne!
I jeszcze wspomnienie po linii zawodowej. Emisja Wielkiej Gry miała miejsce w sobotę. W poniedziałek zjawiłem się w pracy - znaczy się w liceum (w innym mieście). Wiadomo, jak jest w szkole - uczniowie kłaniają się belfrom, którzy ich uczą, a pozostałym niekoniecznie... Ale W TAMTEN PONIEDZIAŁEK musiałem odpowiedzieć rekordową ilość razy „Dzień dobry” na szkolnych korytarzach
. A druga strona medalu jest taka, że dyrekcja w tenże poniedziałek zupełnie „przypadkowo”
zwaliła mi się na niezapowiedzianą hospitację na lekcji - zresztą do mojej ulubionej klasy. Uczniowie błyskawicznie pojęli w czym rzecz i zrobili taką pokazówkę, że praktycznie sami ‘poprowadzili’ lekcję na najwyższym poziomie - to też Siła Fab Four!
PS. Gdyby Wielko-Growe losowanie potoczyło się inaczej, Maxwell i ja mogliśmy grać w Fabowej Wielkiej Grze w jednej parze - jako przeciwnicy
. Jeśli zestawić nasze pytania, to chyba obaj dojechalibyśmy do Finału.
(jednak mam świadomość, że wielu Forumowiczów nie zna tego teleturnieju, ani jego zasad, więc te ‘wspomnienia’ o które prosił Yer Blue chyba nie do końca są ‘kompatybilne’…?)