Sorry, ze trzy pod rzad, zamiast jeden dluuugi.
Michelle napisał(a):
No i co z tego? Na takiej zasadzie ja nie powinnam sie wypowiadac na temat black metalu, znajac dopiero jakies 30-40 plyt plus pojedyncze inne utwory/zaliczone koncerty/klipy. A w szczegolnosci - nie znajac jeszcze nawet calej "klasyki" - najwazniejszych albumow. I faktycznie - taka postawe przyjmuje sie wsrod sluchaczy metalu - tylko Ci faktycznie siedzacy mocno w temacie, maja "prawo" do wypowiadania sie, do wartosciowania itd. Bo reszta nie wie o czym mowi. Nie zgadzam sie z tym. Najwazniejsze jest, zeby zwrocic przy swoich wypowiedziach uwage, ze jest to subiektywne ujecie, a nie proba obiektywizacji; a po drugie zaznaczenie obszaru, w ktorym to wartosciujesz. Czyli: "Z tych dwoch plyt Led Zeppelin, ktore znam, za najlepsze uwazam:", a nie "Najlepsze utwory Led Zeppelin, to bez watpienia:" Pierwsza wersja nie swiaczy o ignorancji, tylko o poczatkach sluchania zespolu
Michelle napisał(a):
Byłabym zapomniała. Nie zawsze lewituję. Czasem, dla odmiany, dźwięki rzucają mną, tak, jakby muzycy pociągali za sznurki, a słuchacz był kukiełką, która podryguje, dostaje spazmów (do tego nawet dochodzi, muahahahah), wije się słysząc tę wysublimowaną muzykę.
Ech, są może zaledwie trzy-cztery zespoły, które potrafią działaś na mnie w takim stopniu.
Kiedys bylo ich wiecej u mnie.
Michelle napisał(a):
A dlaczego konkretnie nie lubisz reggae i ska? Nudzi cię na dłuższą metę?
Cos takiego
. Nie wiem, to nie sa moje wibracje. Poza tym tutaj dopiero czuje sie jak szczeniak wypowiadajacy sie o muzyce, o ktorej sie nie zna. Jest za wesola i za ciepla
Mowisz, ze podnosi nastroj i dodaje energii - wlasnie to uwazaja o niej Ci, ktorzy sluchaja reggae. I tak na nich dziala. Na mnie nie, u mnie efekt jest odwrotny. Jest mi niezmiernie ciezko wczuc sie w muzyke np. na reaggotekach. Nie czuje jej. Ale innym z kolei ciezko jest sie ruszac na metalotekach - nie czuja metalu. W reggae ruchy sa za miekkie, podczas gdy ja musze SKAKAC. Dlatego wolalam koncerty ska (to smieszne podrzucanie to jednego, to drugiego kolana
). Poza tym rzeczywiscie reggae mnie jakos troche usypia. Ale to generalizacja. Lubie na przyklad BARDZO Orkiestre na zdrowie, ktora laczy folka z reggae i z rockiem. Bardzo, bardzo lubie kilka utworow Toots And The Maytals ("Chatty, chatty" szczegolnie). Reggae w wydaniu Ich Trole (R.I.P. - ale Zywiolak tez jest teraz niezly) tez do mnie trafialo, ale oni tez to laczyli z etno i folkiem...
A pogo - czasem i w malych dawkach. W sumie to tradycja punkowa... Lubie miec miejsce i powietrze (!) na koncertach - do skakania. Ale i tak zawsze pcham sie do pierwszego rzedu, a potem zdycham. I do tego te buciory, ktore mnie czasem zdzielaja w glowe, wrr!!!