www.beatles.kielce.com.pl
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/

Pattie Boyd
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/viewtopic.php?f=12&t=2462
Strona 1 z 2

Autor:  Lennonka [ Pon Paź 27, 2008 2:01 pm ]
Temat postu:  Pattie Boyd

Generalnie dziewczyna wzbudza we mnie jakoś tak średnie uczucia... nigdy za nią nie przepadałam. Była taką słodką laleczką, kótra nie pasowała mi do Georga specjalnie... duzo bardziej lubię Olivię... była duzo skromniejsza i wg mnie ładniejsza, A Pattie przyrównałabym do dzisiejszych blachar :P:P

Autor:  Noelka [ Wto Paź 28, 2008 12:50 pm ]
Temat postu: 

Pattie bez wątpienia śliczną dziewczyną była. Miała taką słodką urodę. Ale też za nią nie przepadam (ale nie dlatego, że zazdroszczę jej urody :P). Na jej stronie www.pattieboyd.co.uk znajdziemy rewelacyjne zdjęcia z naszym ukochanym Jerzykiem i Ericem :D No właśnie.... jeśli pragniemy mieć jakieś foto możemy kupić na jej stronie za.... 1750 funtów, albo jej fotografię z podpisem za 20 funtów, albo jej książkę z podpisem za 40 funtów.

Ringo mógł wpaść na ten pomysł i zacząć sprzedawać swoje podpisy, odczepiłby się od natarczywych fanów ;)

Autor:  macho [ Wto Paź 28, 2008 12:55 pm ]
Temat postu: 

Noelka napisał(a):
Ale też za nią nie przepadam (ale nie dlatego, że zazdroszczę jej urody :P)

Chyba ona powinna Tobie zazdrościć!! To po pierwsze :wink: Po drugie dla mnie Pati była zawsze taka "plastikowa" jakaś. Na tych wszystkich materiałach video i fotografiach nie pasuje mi wśród Beatlesów lub ich żon, przyjaciół. Taka jakaś "sztywna" była, jakby żywcem wyciągnięta z zestawu "Beatles Barbie"...

pozdrawiam
macho

Autor:  Noelka [ Wto Paź 28, 2008 1:08 pm ]
Temat postu: 

macho napisał(a):
Chyba ona powinna Tobie zazdrościć!!macho


He, he, kłamać nie musisz, ja wiem swoje :P

Swoją drogą uważam, że Pattie i Barbara to najładniejsze żony Beatlesów. Chociaż, Yoko ma też interesującą urodę, zresztą nie zmieniajmy tematu.

Autor:  Lennonka [ Wto Paź 28, 2008 10:04 pm ]
Temat postu: 

Macho dorbze określił że była plastikowa... no bo popatrzcie...ile Cynthia wniosła w życie Johna, ile Yoko...a taka Pattie ? Nie znam jej i nie mma ochoty poznać, ale czego spodziewać sie po modelkach...raczej średniej lub niskiej inteligencji... rzadko inteligencja idzie w parze z urodą. :P
(ale żem zlośliwa, mniejsza o to, równiez nie zazdroszczę jej urody). Geroge i Pattie bez wątpienia byli sliczną parą.. a taka Pattie rzuciła Gerogra i to jeszcze szczyt szczytem dla jego przyjaciela... dla mnie byłby to chwyt poniżej pasa...i tak podziwiam Jurka że dalej kontynuował swą przyjaźń. Ja rozumiem że faceci lubią delikatne kobietki, o ktore trzeba zabiegać... ale ja mimo wszystko cenię sobię oryginalność i na pewno będąc mężczyzną nie fascynowałabym się wyłącznie tym jak ktoś wygląda.. bo uroda przemija- dzisiaj pattie wygląda tak pospolicie jak każda inna babcia i wcale nie powiedziałabym że kiedyś była ikoną piekna ;/
Nie umiem jej zrozumieć...mając tak idealnego meżczyznę rpzy sobie, opuścić go dla kogos innego... najwidoczniej jej się znudził... :/ bez sens...jak taki geroge może kogos znudzić....

Autor:  Rita [ Śro Paź 29, 2008 1:22 am ]
Temat postu: 

Ktoś - a był to mężczyzna - powiedział mi kiedyś, że Pattie to uosobienie męskich marzeń odnośnie kobiecej urody: słodka buzia, duże oczy, ogólny wygląd lekko zdziwionej lalki, co powoduje wzrost uczuć opiekuńczych i takie tam rzeczy :D
Ja akurat nie przepadam za takim typem urody u kobiet (żeby nie było - uważam, że była prześliczna), ale kto wie, czy tak samo bym myślała jako mężczyzna ;)

Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale wg mnie obecnie Olivia wygląda o wiele korzystniej niż Pattie. Może więc lepiej mieć taką bardziej klasyczną urodę.

Image

Image

Autor:  Matik [ Śro Paź 29, 2008 1:39 am ]
Temat postu: 

O matko, porównanie miażdżące ;)
Duże oczy, wydatne policzki, wysokie czoło i te sprawy to cechy schematu dziecięcości - im więcej takich cech tym bardziej rośnie poziom uczuć opiekuńczych, tak jak napisałaś, Rita :) Są też teorie, które tłumaczą, ze dziecięcy wygląd jest dla mężczyzny dowodem, że kobieta jest młoda (płodna) i nie jest jeszcze w ciąży, ach ta teoria ewolucji :twisted: :twisted:
Lennonko, skąd wiesz, że George był zafascynowany wyłącznie wyglądem Pattie? Że nie wniosła nic w jego życie? Wydaje mi się, że nigdy się tego nie dowiemy, a wnioskowanie na zasadzie "czego można spodziewać się po modelce" jest dosyć... eufemistycznie rzecz ujmując: stereotypowe ;) Z resztą co miał Dżiordżio poradzić, nawet jeśli Pattie jest "pustaczkiem" - zakochał się chłopina, a nam pozostaje to uszanować.
Jeśli o mnie chodzi, to uważam że Pattie była prześliczna, chciałabym wyglądać tak jak ona, blachary kojarzą mi się ździebko z czymś innym, jej portfolio ma styl i klasę (oczywiście można zgodzić się, że jest to zasługa fotografa i produkt marketingowy).

Autor:  Ania1 [ Śro Paź 29, 2008 10:24 am ]
Temat postu: 

To teraz tak wygląda Pati... :o
Przynajmniej potrafi przyjąć upływ czasu. Za to ją cenię.
Hehe - a pamiętacie może żonę Elvisa? Kurcze - ona obecnie lepiej wygląda niż jej własna córka..... Czegóż ta chirurgia plastyczna nie potrafi! :wink:

Autor:  joga [ Śro Paź 29, 2008 12:57 pm ]
Temat postu: 

Wiecie, nie wydaje mi się, że Pattie nic nie wniosła w życie George'a. Weźmy tak hinduizm. To ona się tym pierwsza zafascynowała i ona wciągnęła w to George'a. A może się mylę? Bo coś kiedyś o tym czytałam, ale nie bardzo pamiętam szczegółów.

Autor:  Rita [ Pon Lis 03, 2008 12:36 am ]
Temat postu: 

Ania1 napisał(a):
Przynajmniej potrafi przyjąć upływ czasu. Za to ją cenię.


Oczywiście. Ja absolutnie nie jestem za tym, żeby jakakolwiek kobieta (mężczyzna też ;) ) po osiągnięciu pewnego wieku na potęgę dała się krajać i naciągać, byle tylko wyglądać na te x lat mniej. Owszem, trzeba umieć o siebie odpowiednio zadbać i tak dalej, ale wydawanie grubych zwitek banknotów po to, by wyglądać jak 25-latka w wieku lat 60, osobiście uważam za śmieszne.

Zestawiając ze sobą dwie fotografie chciałam tylko pokazać, że nierzadko w przypadku niezwykle pięknych kobiet ich starość jest potem bardziej widoczna i bardziej "kłuje" w oczy niż w przypadku kobiet pięknych umiarkowanie ;) .

A co do hinduizmu, to przypominam sobie, że ja również czytałam gdzieś, że do życia George'a wniosła go właśnie Pattie.

Autor:  Lennonka [ Pon Lis 03, 2008 8:33 pm ]
Temat postu: 

Jatam uwazam ze Olivia jest naprawdę piękna a nie piękna umiarkowanie...

Autor:  Dominika [ Nie Gru 14, 2008 8:02 pm ]
Temat postu: 

Ja też zawsze wolałam Olivię.
co do Pattie... zawsze będzie mi się kojarzyć z tym momentem w "A Hard Day's Night" kiedy powedziała "Prisoners?" :lol:

Autor:  Rita [ Nie Sie 09, 2009 2:34 pm ]
Temat postu:  Re:

Matik napisał(a):
skąd wiesz, że George był zafascynowany wyłącznie wyglądem Pattie?


Co prawda nie byłam adresatem tego pytania, ale podzielę się refleksją, jaka mnie naszła po przeczytaniu książki Cynthii "A Twist of Lennon". W jednym z rozdziałów Cynthia opowiada o wakacjach na Tahiti, jakie państwo Lennonowie spędzili z George'em i Pattie w 1965 roku. Wspomina, że George bez przerwy pytał Johna "Zobacz John, czyż ona nie jest piękna, czyż ona nie jest śliczna, czyż ona nie wygląda jak Brigitte Bardot" itd. W pewnym momencie zaczęło to Johna nawet irytować. Owszem, nie oznacza to automatycznie, że fascynacja George'a związana była tylko z wyglądem Pattie. Ale jakoś trudno mi się oprzeć takiemu wrażeniu. Pattie mogła ostatecznie sporo wnieść w życie George'a, ale widząc, jak bardzo była piękna, jakoś trudno mi jest uwierzyć, że na początku George 'poleciał' na coś innego niż na jej urodę.

Edit: Jednak nawet tak śliczna dziewczyna jak Pattie nie zawsze miała łatwo. Początkowo nikt nawet nie chciał z nią rozmawiać na temat kariery modelki. "Nie chcemy królików na wybiegach", argumentowano.

Autor:  Rita [ Wto Mar 16, 2010 10:46 am ]
Temat postu:  Re: Pattie Boyd

Jestem właśnie po lekturze autobiografii Pattie i powiem tak: sama książka - jak książka, nie jest zła, ale nic poza tym. Nie, żebym specjalnie czegoś oczekiwała (tu bez uszczypliwości dla Pattie, po prostu mam wrażenie, że wiele autobiografii takich jest). Dla zainteresowanych rzucę paroma spoilerami :wink:

Pattie pod koniec autobiografii jednoznacznie stwierdza, że żałuje, iż porzuciła George'a dla Erika - w sensie, że nie walczyła bardziej o swoje małżeństwo. Generalnie wyglądało to tak, że George stawał się coraz bardziej trudny we współżyciu, miewał coraz częściej humory, potrafił godzinami zamykać się w swojej prywatnej świątynce i nie było z nim kontaktu, między małżonkami wybuchały coraz częstsze kłótnie itd. W dodatku George ostatecznie odebrał Pattie jedyną (wedle jej słów) pasję, jaką miała po zrzeczeniu się dla niego kariery modelki - czyli gotowanie; a było to wtedy, gdy oświadczył kategorycznie, iż od tej pory gotować mu będzie jeden z Krisznowców (którzy przez pewien czas u Harrisonów mieszkali).

Oczywiście sytuację pogarszał wciąż kręcący się obok Pattie Eric, który nie tylko wysyłał jej rozpaczliwe listy w stylu cierpiącego Wertera, lecz wręcz powiedział George'owi wprost o swoich uczuciach do jego żony. Oprócz tego pojawiła się fascynacja George'a Maureen Starkey, która to z kolei (Maureen, nie fascynacja) zupełnie otwarcie ją przyjmowała i odwzajemniała. Gwoli ścisłości, aczkolwiek Pattie faktycznie wspomina o słynnej sytuacji, gdy George niemal na forum publicznym wyznał Ringo iż zakochał się w Maureen, to nie mówi nic o równie słynnej propozycji "zamiany żon", która miała nastąpić zaraz po tym. Podobnie kategorycznie zaprzecza, żeby cokolwiek kiedykolwiek łączyło ją z Johnem Lennonem, chociaż przyznaje, że podczas wspólnych wakacji z Lennonami jego ciągłe porównania jej do Brigitte Bardot były zapewne źródłem zazdrości Cynthii.

W apogeum małżeńskich kłopotów Harrisonów po raz kolejny wkroczył Eric, błagając Pattie, by zostawiła męża dla niego. Ostatecznie Pattie, jak sama ostatecznie ma odwagę stwierdzić, wybrała najprostsze rozwiązanie: dała się uwieść Claptonowi. Generalnie w moim odczuciu jej miłość do Erika pozostaje sprawą wątpliwą. Sam ich ślub kilka lat potem nosił zresztą więcej znamion groteski niż uroczystości mającej być ukoronowaniem uczuć łączących dwoje ludzi: kumpel założył się bowiem z Erikiem, że będzie w stanie spowodować, iż nazajutrz będzie on w gazetach na całym świecie - po czym podał do prasy, że Eric i Pattie następnego dnia biorą ślub. Erikowi nie pozostało więc nic innego, jak wysłać go do Pattie z oświadczynami i zorganizować w ciągu kilku godzin pośpieszny ślub, o czym biedna Pattie dowiedziała się zresztą już po fakcie.

Z innej beczki, to takim zaskoczeniem była dla mnie sprawa wegetarianizmu George'a - zawsze mi się bowiem wydawało, iż stał się on wegetarianinem dopiero po głębszym zainteresowaniu się hinduizmem. Tymczasem Pattie nie podaje wprawdzie konkretnej daty, ale napomina o tym gdy mówi o ich pierwszych miesiącach mieszkania razem (jeszcze przed tym, jak się pobrali). To się wprawdzie kłóci z futrami, które oboje mieli na sobie w dniu swojego ślubu - no ale tak czy owak George zainteresował się dietą bezmięsną dość wcześnie, a stało się to po lekturze książki na temat warunków, w jakich trzymane są zwierzęta hodowlane. Tak na marginesie, to Pattie wróciła do jedzenia mięsa po związaniu się z Claptonem, co dowodzi, że trochę słabe miała te zasady (dla Erika zresztą też piła).

Pattie nie mówi nic o kłopotach z zaistnieniem w świecie modellingu z powodu nieprawidłowego zgryzu - wręcz miałam uczucie, że w jej przypadku wszystko potoczyło się dość gładko. Natomiast trochę zaskoczyło mnie, że z wielu powodów dość trudne miała dzieciństwo.

Autor:  Rita [ Wto Kwi 29, 2014 10:32 am ]
Temat postu:  Re: Pattie Boyd

Dziewczyny! Jeśli tak jak ja jesteście miłośniczkami stylu lat 60. w makijażu - to znalazłam coś dla Was od samej Pattie!

http://vintagecafeteria.blogspot.co.uk/ ... at-60.html

Post jest w jęz. polskim :)

Autor:  Helter-Skelter [ Wto Kwi 29, 2014 2:27 pm ]
Temat postu:  Re: Pattie Boyd

Hmm...widze, że jeszcze żaden mężczyzna nie wypowiadał sie tutaj :oops:
Jesli miałbym ocenić pierwsze małżeństwa naszych chłopaków, to zarówno John jak i George nie byli na nie gotowi.
U Ringo, takie odnoszę wrażenie, przyszło to nieco naturalniej, a Paul ożenił się w najodpowiedniejszym dla siebie
momencie i w sumie najlepiej na tym wyszedł. Cecha charakterystyczna dla wszystkich czterech pań? ...same blondyny :wink:
Wszyscy więc wiązali się z własną wizją Brigitte Bardot. Wg tego co napisała Rita, wygląda na to, że dla Georga, rzeczywiście
najważniejsza była fizyczność i prezencja jego kobiety. John, gdyby nie wpadka, porzucił by Cynthię na początku beatlemani
(typ małżeństwa: "dla świętego spokoju" ). Paul po doświadczeniach z Jane, był już dostatecznie dojrzały, do stworzenia
właściwego związku. Analogicznie Lennon też dojrzał, tylko musiał trafić na silną osobowość. Najmniej wiem o małżeństwie
Ringo, ale znając historię jego dzieciństwa i zażyłość z matką, pewnie sprawdzał się jako mąż.
Z punktu widzenia faceta, jesli chodzi o tę, tzw fizyczność, oczywiście Pattie prezentuje sie najlepiej(chociaz pamiętać nalezy też o Barbarze),
jednak jako kobieta na całe życie zdecydowanie wolałbym Lindę lub Olivię. Yoko, zwyczajnie bym się ...bał :wink:
Tyle męskiego punktu widzenia :D

Autor:  Rita [ Wto Kwi 29, 2014 2:59 pm ]
Temat postu:  Re: Pattie Boyd

Macho się wypowiadał, ale bardzo zdawkowo :wink: Natomiast Twój post jako prezentujący męski punkt widzenia jest bezcenny!

Jeszcze kilkanaście lat temu była taka prawidłowość, że każdy Beatles miał po 2 bardzo poważne partnerki. Po śmierci Lindy "wyłamał" się Paul i np. patrząc na jego małżeństwo z H. Mills miałam wrażenie, że powróciła wspomniana przez Ciebie tendencja "najpierw fizyczność". Natomiast z Nancy wydają mi się dopasowani przede wszystkim charakterologicznie, więc może po prostu panowie Beatlesi zaliczają takie "sinusoidy" ;) Na szczęście, w przypadku Ringa raczej już się o tym nie przekonamy :D

Jeszcze chciałam zauważyć, że Beatlesi mieli w latach 60. dwie partnerki "z Liverpoolu" i dwie "prestiżowe". Wyobrażam sobie, że piękna Pattie, w dodatku modelka, mogła być dla George'a czymś w rodzaju... trofeum? Podobnie zawsze myślałam o Jane, chociaż Paulowi dodatkowo bardzo było z nią w związku wygodnie - wystarczy wspomnieć mieszkanie u państwa Asherów ;)

Autor:  emilie1309 [ Wto Kwi 29, 2014 6:32 pm ]
Temat postu:  Re: Pattie Boyd

Początkowo też trochę bagatelizowałam to małżenstwo George'a i Pattie. Takie młode małżeństwo, dwójka pięknych, popularnych ludzi. Ale jak sie nad tym zastanawiam, nie wydaje mi się ono aż tak niedojrzałe i nieudane jak w przypadku Johna i Cynthii, gdzie faktycznie zgadzam sie, ze w dużej mierze wynikało ze "wpadki". Ostatecznie Pattie jako pierwsza zainteresowała sie Indiami i w pełni podzielała pasje męża. (Przynajmniej póki mieściły sie w zdrowych granicach pasji a nie obsesji) Właściwie małżeństwem byli całkiem długo jak na pare 'celebrytów' (choć tu ma to słowo wymiar pozytywny ;) ) tamtych czasów, bo nie 2/3 lata. No i ostatecznie, mimo rozwodu obyło się bez wielkich cyrków. Panowie Clapton i Harrison byli przyjaciółmi a Pattie wielokrotnie mówiłą o tym, że utzymała z Georgem dobre stosunki aż do jego śmierci. Gdy już przeszli hipisowskie światowe zawirowania końca lat 60' okazali się całkiem ogarniętymi wobec siebie ludźmi. Przynajmniej w moim odczuciu.

Autor:  Helter-Skelter [ Wto Kwi 29, 2014 8:24 pm ]
Temat postu:  Re: Pattie Boyd

emilie1309 napisał(a):
Takie młode małżeństwo, dwójka pięknych, popularnych ludzi. Ale jak sie nad tym zastanawiam, nie wydaje mi się ono aż tak niedojrzałe i nieudane jak w przypadku Johna i Cynthii

Myślę, że w tej kwestii, Rita dostatecznie naświetliła charakter tego małżeństwa w swoim krótkim streszczeniu. Co prawda jest to wciąż opis tylko jednej strony, ale
wydaje mi się, że George niewiele więcej by wniósł do naszej opinii o czasie jego trwania. Poprawne relacje po jego zakończeniu, chyba bardziej nalezy przypisywać ...Erickowi, z którym jak sie okazało
łączyło go o wiele więcej(w sferze emocjonalnej oczywiście), niż z była małżonką. Mało tego, ślub Pattie z najlepszym przyjacielem i historia jego trwania, zdają się potwierdzać analogicznie "niedoskonałości" z pierwszego małżeństwa.
Stąd mój wniosek, iż cały jej urok tkwił w pierwszym wrażeniu i fizyczności.
Pamiętajmy też, że podobnie jak George, była młodą, niedoświadczoną życiowo dziewczyną, która marzyła o karierze modelki. Przy niej Cynthia zdawała się być ...perfekcyjna panią domu :wink:
Swoją drogą, jeśli dzięki taaakim dziewczynom powstają dwa kamienie milowe muzyki rockowej, to jakieś "czary" umiała odprawiać :wink:
A własnie, są jakieś piosenki Johna, które napisał pod wpływem swojej pierwszej ślubnej? Bo albo, przeoczyłem, albo zapomniałem :D

Autor:  Noelka [ Sob Maj 03, 2014 12:23 am ]
Temat postu:  Re: Pattie Boyd

Helter-Skelter napisał(a):
A własnie, są jakieś piosenki Johna, które napisał pod wpływem swojej pierwszej ślubnej? Bo albo, przeoczyłem, albo zapomniałem :D


Cynthia w swojej książce twierdzi że są. Moje bardzo luźne tłumaczenie (Rita przymykaj oczy na moje byki :D).

"Czwarty singiel chłopców "She Loves You" był wydany w lipcu...Kocham tę piosenkę. Przypomina mi ona pierwszą świąteczną kartkę od Johna na której było napisane: "I love you, yes, yes, yes". W tamtych czasach nie dedykowało się publicznie piosenek osobom, które się kochało. Jednak wiem, i John często mi powtarzał, że wiele piosenek dla mnie skomponował. John i Paul pisali swoje piosenki opierając się na swoim doświadczeniu. Jego miłosne piosenki były naszymi piosenkami. Niektóre z nich były bardzo specjalne jak na przykład "All My Loving...John napisał w tym czasie, kiedy nie mogliśmy się zbyt często widywać. Uwielbiam słowa tej piosenki, są takie czułe i romantyczne..."

Tak twierdzi Cynthia. Na BeatlesBible.com podają wypowiedź Johna z 1980 roku: "All My Loving" jest Paula, z żalem to muszę powiedzieć. Ha-ha-ha. Ponieważ to jest bardzo dobry kawałek...."

Strona 1 z 2 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/