Znalazłem: ; - )
'Do artykułu w 46 numerze gimnazjalnego Peryskopu, pt. "Zobaczyć Londyn i... zachwycić się!" a ściślej do komentarza przy zdjęciu jak najbardziej znanej Liverpoolskiej czwórki i mało znanego kolegi z liceum, zakradła się mała nieścisłość, cytuję "Po latach odnaleziony piąty "Beatles"?!". Zdecydowanie prostesuję.
Pierwszym Beatlesem był bezapelacyjnie pan John Winston Lennon, drugim Sir Paul McCartney, trzecim George Harrison, czwartym zaś Richard Starkley, zaś za piątego Beatlesa uważa siępana Stuarta Suetcliffe'a, pierwszego basistę The Beatles (inna sprawa, że paradoksalnie, zupełnie nie umiał on grać na gitarze basowej, był malarzem, a basistą został za namową przyjaciela Johna Lennona.
Odnaleźć piątego Beatlesa możemy, ale w Hamburgu na cmentarzu, bo tam właśnie został pochowany w kwietniu 1962 r. po wylewie krwi do mózgu, ewentualnie też w lewym górnym rogu okładki płyty "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band", między twarzą Aubreya Beardsleya a postacią Sonnyego Listona (ten pan z trochę wystraszoną twarzą z odsłoniętym prawym uchem to właśnie Stu). Pan Sutcliffe okazał się zdecydowanie lepszym artystą niż basistą i może dlatego jego kolekcję obrazów wystawiane są w galeriach świata po dziś.
Za piątego Żuka uważa się też czasem Georga Martina, producenta praktycznie wszystkich nagrań zespołu, ale ja dla odmiany dam mu numerek szósty.
Wartałoby też policzyć Pete Besta, pierwszego perkusistę zespołu, pełnił tę funkcję dużo wcześniej od Ringo Starra, tak więc jeśli byśmy trzymali się chronologii, to on właśnie powinien być czwarty, a jeśli przymkniemy oko to mamy Beatlesa siódmego.
Tak więc kolega ze zdjęcia w Peryskopie, mógłby, co najwyżej, być "Po latach odnalezionym ósmym Beatlesem". '
o.b.ciach nr 7, 'zamiast wstępu', Wadowice 1998
; -)
|