Drodzy Moi Przyjaciele, bo jak inaczej można Was nazywać skoro kochamy ten zespół. Trochę nam się wszystko to pogubiło. To znaczy, ja analizowałem wątek wpływu jednych na drugich itd. I o tym nigdzie nie ma mowy bo nie może być. Za to czy Paul gdzieś była na jakimś koncercie PF, czy przebrany, czy nie, czy inni Beatlesi to inna sprawa. Po prostu dla Beatlesów PF byli niezauważalni i tylko tyle, ot jakiś tam zespół, który w tym czasie grał, lekko inną muzykę, choć nie do końca, niektóre pierwsze utwory PF to takie słodziaki a la (ja to nazywam) mięccy, nijacy Beatles. Beatlesi wtedy ograniczali każdego, każdy się na nich wzorował, świadomie jak Rolling Stonesi, kopiujący wszystko co się da od Fabsów, od tekstów, okładek płyt, aranżacje, pomysły na coś nowego, nawet przy założeniu innego stylu muzycznego Micka i spółki (rythm and blues). Pink Floydzi wtedy poszukiwali swego miejsca, każdy ambitny wtedy muzyk poszukiwał, nie chciał do końca być kolejną kopią Fabsów, przyszła zza oceanu wreszcie moda tym razem na amerykańską muzykę. Ok, nie będę już tego rozwijał, bo pisząc coś zbyt mało, mogę zostać źle zrozumianym. Jak pisałem wcześniej Beatlesi umieli chwalić czyjeś dokonania, np. swego czasu i John i reszta trójki mówiła, że na okrągło słuchała 'Whiter shade ....' Procol Harum. John powiedział nawet, że to utwór dużo lepszy od niektórych ich numerów. Sumując: Beatlesi czy Paul solo mogli widzieć i spotykać Floydów mnóstwo razy, nawet na koncertach, mieszkali w tym samym mieście, miejsc gdzie mogli się spotykać wśród wielu innych ludzi, tłumów mogło być wiele. Mowa o tym, że nigdy ale to przenigdy Paul i spółka nie wyraziła się w jakikolwiek sposób na temat PF. Szukałem jeszcze raz w wywiadach Johna. Dostrzegł rozwój punku, ubolewał nad śmiercią Sida Viciousa (negatywnie), wspominał Morrisona, mówił, że (w 1980) że gdyby teraz Beatlesi istnieli graliby taką muzykę jak Bee Gees czy ELO (wtedy obie kapele na fali - na marginesie wątpię w to, lubię i Bee Gees i band Lynne' ale to zawsze niższa liga). John kupował cały czas płyty, słuchał, kurcze, szkoda, że np. nie wspomniał nigdy, że powstawały takie płyty jak 'Dark Side of the Moon', utwory jak 'Stairways To Heaven'. Myślę, że John zawsze pozostał konserwatywny ( o dziwo on!) w kwestii rocka, rock and rolla itd. Tak więc myślę, że zwyczajnie nie będę już o tym pisał. Pracuję nad swoim blogiem (wracam teraz do 'Sesji z Decca Records), układam na nowo swój TOP Wszechczasów (zapraszam tam Was - mój drugi blog), pracuję nad backhandem w ziemnym i jestem bardzo ale to bardzo rozczarowany nowym albumem Coldplay, mimo, że współczuję liderowi rozstania z żoną. Howgh!
_________________ Ryszard. Mój blog o The Beatles: http://fab4-theBeatles.blogspot.com
|