http://youtu.be/r5nARZKS-AY
No i oto doczekaliśmy się pierwszego od 1996 r. nowego oficjalnego klipu Beatlesów promującego "On Air - Live at the BBC". Video sygnowane jest logo Apple, niestety nie mogę doszukać się informacji o tym, kto złożył video, kto był konceptodawcą i kto odpowiada za animacje.
Jak Wam się podoba?
Ja najpierw podskoczyłam ze szczęścia jeśli chodzi o wybór piosenki (kocham od dawna "Words of Love", wolę wersję Beatlesów niż oryginał Buddy'ego Holy'ego) oraz faktu, że pojawił się nowy klip. Nastepnie po pierwszym obejrzeniu przyszło lekkie rozczarowanie.. to tylko to? Cały klip na który czekaliśmy od 96 r. (no.. nie wiedząc, że czekamy
) to tylko to? Miałam wrażenie takiego zrobienia tego sympatycznie, ale jednak troszkę "na odwal". Przynajmniej w porównaniu z klipami do "Free as a Bird" i nawet "Real Love". Tak jakby ten klip był zrobiony troszkę naprędce. Później jednak przy kolejnych "oglądnięciach" coraz bardziej zaczął trafiać do mnie lekko zakręcony klimat. Zaczęłam odkrywać coraz więcej "smaczków" - modyfikacji oryginalnego materiału filmowego. Teraz mogę powiedzieć, że bardzo lubię klip.. ALE nadal mam troszkę wrażenie, że nie włożono w produkcję i rozwinięcie konceptu tyle czasu i serca co przy Antologii. Klip wygląda ładnie, ale część efektów - jak skomentowała też moja przyjaciółka - jest w stylu w miarę prostego efektu z dobrego programu do edycji filmów. Jak dla mnie jest jeszcze jedna kwestia - i z chęcią usłyszę kontrargumenty - oddany jest klimat tamtych czasów, troszkę już pachnący (moim zdaniem) późniejszą psychodelią, tak jakby ukrytą i prześwitującą przez już tamtejszych wczesnych Beatlesów. Oddana jest Beatlemania i to ile koloru Beatlesi wnosili w życie fanów. Ale jako całość.. mam troszkę wrażenie braku "organicznej całości". Tak jakby nie do końca przemyślano ideę klipu jako środka przekazu filmowego (a nie tylko dołączenia obrazów które mają ilustrować pewną ideę oraz podretuszowania ich efektami specjalnymi). Chodzi mi o to jak te cztery elementy - utwór muzyczny, archiwalne ujęcia, efekty specjalne oraz animacja gra ze sobą i łączy się w sposób nie narzucony tylko tak jakby wewnętrzny. Ale klip tak czy siak jeszcze wielokrotnie zostanie przeze mnie odtworzony wywołując uśmiech na moich ustach. Komentarz ze strony mojego znajomego - a czy Paul przypadkiem nie posiada praw autorskich do utworów Buddy'ego Holy'ego? Jeśli tak, to jest to jeszcze jeden sposób na zarobienie kilku groszy
Na samej górze 
, oraz światełka na kaskach policjantów. Z pozostałych rzeczy bardzo lubię Beatlesów trzęsących się na tylnym siedzeniu vana (to chyba taki ukłon w stronę fanów, którzy przeczytali bodaj "Shout" Normana). I jeszcze jest George ze świecącym bagażem, co nieodmiennie powoduje u mnie wrażenie, jakoby "cichy beatles" miał zamiar przeszmuglować w nim pewne niedozwolone substancje lub skradzioną własność