Choć fanem piłki nożnej nie jestem, zaciekawił mnie ostatnio artykuł, jaki znalazłem przypadkowo w internecie odnośnie w którym czytamy:
Od zawsze Liverpool był futbolowo podzielony. Część miasta kibicowała "The Reds", a część odwiecznym rywalom - Evertonowi. W latach 60-tych XX wieku granica podziału przebiegała wzdłuż Stanley Parku. W kibicowskiej atmosferze Merseyside dorastali również "The Beatles".
Okazuje się, że w zespole nigdy nie było zgody co do kibicowskich sympatii. John Lennon i Ringo Starr byli zagorzałymi fanami FC Liverpool. Tymczasem Paul McCartney i George Harrison kibicowali "The Toffees" (Everton).
Oczywiście wszyscy czterej próbowali w młodości swoich sił na boiskach Merseyside. Jak sami twierdzili w wywiadach, bezdyskusyjnie najlepszym graczem wśród nich był Lennon. Kiedyś wyznał kolegom, że marzył o grze w ekipie "The Reds" .
Beatlesi ponoć z pasją oglądali mecze derbowe. Dla ich preferencji klubowych istotne były też wyniesione z domu przekonania religijne. Rodziny George'a i Paula były katolickie, a katolikom tradycyjnie bliżej było do "The Toffees".
Co ciekawe, Brian Epstein, ich menadżer, zabronił chłopakom przyznawać się publicznie do preferencji klubowych, żeby nie stracili fanów w przeciwnych obozach.
...no cóż - cały Brian
Źródło: ASInfopozdrawiam
macho